Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

05.10.2016

Kiedyś napiszę powieść historyczną

W ubiegłym tygodniu na naszym profilu na FB mogliście zadać swoje pytania Markowi Krajewskiemu, którego najnowsza powieść „Mock" już staje się bestsellerem. Oto Wasze pytania i odpowiedzi mistrza kryminału.


- Czy ważną sprawą jest miejsce, w którym dzieje się powieść? A może jest to drugorzędna sprawa? Co jest najpierw: postać, miejsce?

- Najpierw jest postać, ponieważ Eberhard Mock, główna persona mojej najnowszej powieści jest to bohater stały, występujący od dawna, od roku 1999, kiedy się pojawiła moja debiutancka powieść „Śmierć w Breslau". Dlatego na początku jest bohater, a potem miejsce. To miejsce jest w jakiś sposób zdefiniowane, bo to musi być Wrocław przedwojenny. Natomiast już w tym obrębie poszukuję charakterystycznych miejsc, które mogłyby być scenerią akcji.


- Czy pisanie kryminałów sprawia Panu jeszcze przyjemność, czy w tej chwili jest to już tylko i aż „zarabianie na chleb", a tak naprawdę chciałby pan pisać coś zupełnie innego. Może książki historyczne?

- Pisanie kryminałów sprawia mi wielką przyjemność i jest jednocześnie moją pracą codzienną. To jest unikalna sytuacja, w której zarabianie na chleb połączone jest z wielką radością. I przez kolejne 10 lat zamierzam pisać kryminały, natomiast, kiedy skończę lat 60, chciałbym napisać powieść historyczną osadzoną w realiach starożytnego Rzymu.

- Czy jako autor lubi Pan swoich głównych bohaterów - Eberharda Mocka i Edwarda Popielskiego? I czy mógłby Pan się z nimi zaprzyjaźnić w rzeczywistości?

- Bardzo lubię moich bohaterów, jednego i drugiego. Chętnie bym z nimi usiadł przy stole, przy herbacie i podyskutował o różnych kwestiach. To są wytwory mojej fantazji, to są literackie dzieci i kocham ich podobnie jak obdarzam uczuciem moje rzeczywiste dzieci.

- Nie czytałam jeszcze żadnej Pana książki i mam zamiar to zmienić. Od której radzi Pan zacząć?

- Proszę zacząć od mojej najnowszej książki „Mock", ponieważ jest ona najwcześniejsza chronologicznie. Poznajemy w niej 30-letniego młodego Eberharda i te cechy, które się u niego później rozwinęły, są tu niejako w zalążku. A zatem, jeżeli zacznie się czytać od powieści „Mock", to będzie się poznawało mojego bohatera i obserwowało, jak się zmieniał, starzał. To chyba dobra kolejność.

- Czy jest szansa na powrót Popielskiego?

- Jest taka szansa, ale to dopiero za kilka lat. Dopiero wróciłem do Mocka, chciałbym się jeszcze przez kilka lat nacieszyć.

 

Już we wrześniu nowy kryminał Marka Krajewskiego

Wrocław, rok 1913.
Młody wachmistrz kryminalny Eberhard Mock może stracić wszystko. Dał się wplątać w obyczajowy skandal, grozi mu wyrzucenie z policji. Nie może pogrzebać kariery, zbyt wiele ma do stracenia. Z wściekłą determinacją rzuca się w wir śledztwa, które jest boleśnie nieprzewidywalne – albo ocali jego karierę, albo doprowadzi go do upadku.
W Hali Stulecia znaleziono nagie ciała czterech gimnazjalistów. Nad nimi niczym makabryczny Ikar wisi trup mężczyzny ze skrzydłami u ramion. Czy to zbiorowe samobójstwo, a może rytualny mord? Kto jest winny? Żydzi? Masoni? Mock nie przypuszcza nawet, że ta sprawa otworzy przed nim najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy. I sam przekona się, że w jego zawodzie nie ma miejsca ani na zaufanie, ani na litość.