Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

26.09.2016

Hillary Clinton we wspomnieniach pracowników Białego Domu

Amerykę już rozgrzewają do czerwoności emocje prezydenckiej kampanii, w której finale zetrą się Hillary Clinton i Donald Trump. Tymczasem u nas już we wrześniu „Rezydencja. Sekretne życie Białego Domu", w której kamerdynerzy i pokojówki odsłaniają kulisy codziennego życia w siedzibie prezydenta USA. Poniżej jako pierwsi publikujemy fragmenty książki, które opisują ciepłe uczucia personelu wobec Clintonów oraz emocje Hillary w obliczu kryzysu małżeńskiego.

W pewien słoneczny sierpniowy weekend w 1998 roku tuż przed wyznaniem prezydenta skierowanym do całego narodu, pierwsza dama zwróciła się do odźwiernego Worthingtona White'a z niecodzienną prośbą.
- Worthingtonie, potrzebuję posiedzieć przy basenie, ale nie chciałabym widzieć nikogo oprócz ciebie oznajmiła.
- Oczywiście, proszę pani, rozumiem - odpowiedział z pełną wyrozumiałością.
White doskonale wiedział, co miała na myśli. Nie chciała widzieć swoich ochroniarzy z Secret Service ani ludzi kręcących się po ogrodach Białego Domu i zdecydowanie nie miała ochoty na spotkanie z turystami zwiedzającymi Zachodnie Skrzydło.
- W takim właśnie była nastroju - wspomina.
Hillary Clinton pragnęła kilku godzin spokoju.
White poinformował ją, że potrzebuje pięciu minut na przygotowania. Popędził do szefa ochrony pierwszej damy i powiedział, że muszą razem dołożyć starań, żeby spełnić jej prośbę. Czas naglił.
- Nasza rozmowa trwała może dwadzieścia sekund, ale wiedziałem, o co jej chodziło.
- Jeśli ktokolwiek ją zobaczy albo ona zobaczy kogokolwiek, zostanę zwolniony - powiedział White agentowi, dodając jeszcze: - Ty prawdopodobnie też.
Agenci z Secret Service wyznaczeni do ochrony pierwszej damy zgodzili się ją tylko obserwować, mimo że protokół nakazywał, aby zawsze u jej boku było dwóch ochroniarzy, jeden z przodu, drugi z tyłu.
- Na pewno nie będzie się za wami oglądać ani was szukać - powiedział im White. - Nie ma ochoty was widzieć. Nie chce też, żebyście na nią patrzyli.
Spotkał się z panią Clinton przy windzie, odprowadził ją do basenu, za nimi szli ochroniarze, ale wokół nie było żywej duszy. Hillary założyła okulary do czytania w czerwonych oprawkach, miała ze sobą kilka książek. Była nieumalowana i nieuczesana. Według White'a wyglądała na załamaną.
W drodze na basen nie wymienili słowa.
- Czy mam zawołać kamerdynera? - zapytał White, kiedy dotarli na miejsce.
- Nie.
- Czy będzie Pani czegoś potrzebować?
- Nie, jest dziś pięknie, dlatego posiedzę tu, żeby nacieszyć się słońcem. Zawołam cię, kiedy będę chciała wrócić.
- W porządku, proszę pani - odpowiedział White. - Jest dwunasta, a dziś kończę pracę o pierwszej, mój zmiennik będzie w pobliżu.
Clinton posłała mu długie spojrzenie.
- Zawołam cię, gdy skończę.
- Oczywiście, proszę pani - powiedział White, uświadamiając sobie, że musi zostać tak długo, jak będzie sobie życzyła. Zawołała go do siebie dopiero o wpół do czwartej po południu.
Kiedy wrócił, odprowadził ją w milczeniu z basenu na drugie piętro. Nim jednak pierwsza dama wyszła z windy, wyraziła, jak wiele dla niej znaczyły jego wysiłki, które pozwoliły jej uciec od nieustannego nagabywania.
- Ujęła mnie za rękę i delikatnie ją ściskając, popatrzyła mi prosto w oczy, a potem powiedziała „dziękuję". Wzruszyłem się - przyznaje White. - Słów mi brak, żeby powiedzieć, jakie to było dla mnie ważne.

(...)

Reakcje pracowników na kryzys w małżeństwie Clintonów
Chwile nienaturalnej ciszy przerywały gorączkowe kłótnie i sceny. Jedna scysja wybuchała około świąt Bożego Narodzenia w 1996 roku, kiedy romans prezydenta z Lewinsky kwitł na dobre.
W zakładzie gospodarstwa domowego zajmowano się, jak zazwyczaj o tej porze roku, pakowaniem prezentów od pierwszej rodziny. Czasem na zawinięcie w ozdobny papier czekało ponad czterysta upominków dla przyjaciół, krewnych i pracowników. Pakowanie prezentów jest skomplikowanym procesem, który ma swoje korzenie w administracji Reagana (kiedy narzucono wyjątkowo wysokie standardy) i podczas którego prowadzi się szczegółowe księgi z drobiazgowym opisem każdego zawiniętego w papier podarku. (Księgi prezentowe są niszczone po wprowadzeniu się nowej pierwszej rodziny). Pracownicy odpowiedzialni za pakowanie przygotowują także karteczkę z opisem, co jest w środku każdej paczki, i dyskretnie ją wsuwają pod kokardę. Następnie wszystkie gotowe upominki ustawia się na wyznaczonym stole w Zachodniej Bawialni lub w Żółtym Gabinecie Owalnym.
Jedna z pracownic pamięta, że tamtego roku jej uwagę przykuł dość nietypowy prezent, który miała zapakować. Był to tomik poezji Walta Whitmana Źdźbła trawy. Po zawinięciu książki w ozdobny papier odłożyła ją na stół i zapomniała o niej. Kilka miesięcy później, w lutym 1997 roku, prezydent dał Lewinsky egzemplarz Źdźbeł trawy. Dopiero później pracownica dowiedziała się, że upominek, który zapakowała, był najprawdopodobniej tym samym, który Clinton podarował swojej kochance.
Po świętach, jak opowiedziała mi ta pracownica, prezydent rozpaczliwie pragnął zabrać książkę z sypialni Clintonów, ale pierwsza dama nie była jeszcze ubrana i nikt nie chciał jej przeszkadzać.
- Betty Currie, sekretarka prezydenta, zadzwoniła do lokaja, który zwrócił się do mnie z prośbą, żebym weszła do środka, ale powiedziałam mu, że nie ma mowy - relacjonuje pracownica.
Zamknięte drzwi do małżeńskiej sypialni prezydenckiej pary są równoznaczne z hotelową wywieszką „Nie przeszkadzać".
- W końcu Betty Currie chyba zadzwoniła wprost do pani Clinton.
Chwilę później książka wyleciała przez drzwi sypialni. Hilary wyrzuciła ją na korytarz. Lokaj prezydenta podniósł ją i zaniósł do Currie. Nie ma pewności, czy książka, którą pierwsza dama wyrzuciła z sypialni, była tą samą, którą prezydent podarował Lewinsky, ale wspomnienia pracownicy dają nam wyobrażenie o panującej wtedy napiętej atmosferze.

 

Wejdź do domu, w którym zamieszka przyszły prezydent USA.

Jakie tajemnice skrywają rodziny Kennedych, Reaganów, Bushów i Obamów?
Co robi prezydent USA, gdy zamykają się za nim drzwi rezydencji?
Ile jest prawdy w House of Cards?

Jedynie pracownicy rezydencji znają wszystkie sekrety najbardziej strzeżonego domu świata. Rodziny prezydenckie przychodzą i odchodzą – nie zmienia się tylko personel. Teraz kamerdynerzy i pokojówki odsłaniają kulisy codziennego życia w Białym Domu.
Wspominają, jak starali się omijać gabinet Kennedy’ego, gdy ten zdradzał właśnie swą śliczną żonę Jackie. Opowiadają o 11 września z perspektywy, której nikt dotąd nie poznał. Ujawniają, co robi Michelle Obama, by zapewnić córkom „normalne życie”.

Światowy bestseller cenionej dziennikarki, która spędziła cztery lata w Białym Domu. Powstał dzięki wielu godzinom rozmów z byłymi członkami personelu, pierwszymi damami i rodzinami prezydentów.