Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

21.08.2017

Któż może być pewien, czym właściwie jest przestępczość?

- Od czasów starożytnych na świecie współistnieją ze sobą dobro i zło. Tak było, jest i będzie - mówi Tetsuya Honda, autor bestsellerowego „przeczucia". Przeczytajcie całą rozmowę o współczesnej Japonii.


- Mówi się, że japońskie kryminały, podobnie jak filmowe horrory, są znacznie bardziej brutalne niż ich - na przykład - amerykańskie odpowiedniki.

- To znaczne uproszczenie, choć faktycznie od wielu lat spośród japońskich produkcji rozgłos zyskują tylko te, które zawierają w sobie sporo przemocy. Dotyczy to zarówno książek, filmów, jak i choćby gier komputerowych. Ale to nie znaczy, że Japończycy bazują na promowaniu tego rodzaju treści. One się po prostu najlepiej sprzedają i je też najchętniej kupują dystrybutorzy z Europy czy Stanów Zjednoczonych. Jest wiele japońskich produkcji, których treść czy przesłanie nie ma wiele wspólnego z brutalnością, a jednak o nich z jakichś przyczyn nie słychać za granicą.

W przypadku książek tendencja ta jest jeszcze bardziej widoczna. Weźmy choćby mój dorobek literacki. Jestem autorem powieści młodzieżowych, społecznych - traktujących o codziennych obliczach życia w Japonii i w końcu powieści kryminalnych. Jak pani myśli, które zostały przetłumaczone i wydane w Europie i USA?

- Tylko te ostatnie.

- Właśnie. Wracając jednak do meritum. W moim odczuciu nawet te najbardziej makabryczne japońskie produkcje są niczym w porównaniu z takimi produkcjami amerykańskimi jak „Piła" czy „Ludzka stonoga". W Japonii nikt nigdy nie stworzył tak brutalnego scenariusza.

- Podsumowując - to nie japońskie produkcje są barbarzyńskie, ale Zachód, który takich treści poszukuje?

- Dokładnie tak.

- Pisze pan jednak sporo o genezie zła. Tak jak choćby w „Przeczuciu", które kilka miesięcy temu ukazało się w Polsce.

- Od czasów starożytnych na świecie współistnieją ze sobą dobro i zło. Tak było, jest i będzie. Dziś tego zła jest bardzo dużo, ale nie możemy mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Jedyne co możemy robić, to próbować ograniczyć skalę przestępczości.

- To dość utopijna wizja.

- Być może, ale warto próbować. Z drugiej strony, któż może być pewien, czym właściwie jest przestępczość? Gdzie się zaczyna i gdzie kończy? Ludzie tworzą prawo, by dzięki niemu łatwiej ze sobą współegzystować. Jeśli ktoś łamie te prawa w rażący sposób, staje się kryminalistą. Gdybyśmy jednak zlikwidowali wszystkie zasady i normy społeczne i prawne, definicja przestępstwa czy zła w ogóle obróciłaby się w proch.

- W Europie bardzo często postrzegamy Japonię jako kraj, w którym to zło nie odgrywa jednak zbyt wielkiej roli. Wierzymy, że to kraj piękna, delikatnych gejszy, ceremonii picia herbaty, sushi i przede wszystkim pokoju.

- Wydaje mi się, że japońska kultura tak często jest przez mieszkańców Zachodu postrzegana jako atrakcyjna ze względu na swoją długą historię. W zasadniczej formie ukształtowała się w początkach XVII wieku, w okresie Edo [okres w historii Japonii, w którym rzeczywistą władzę sprawowali szoguni z rodu Tokugawa; trwał pomiędzy 1603 a 1868 r. - przyp. red.]. Istnieją pewne wartości, które wśród Japończyków przetrwały od tamtej pory do dziś.

- Na przykład?

- Weźmy choćby słowo „wa" - oznacza ono swego rodzaju pogodę ducha, harmonię i pojawia się w wielu naszych wyrażeniach, na przykład „wa no kuni" - „kraj harmonii", tak czasem sami określamy Japonię, czy „hei wa" co w wolnym tłumaczeniu oznacza pokój. „Wa" to bardzo silne i popularne wśród Japończyków przekonanie o tym, że warto się starać, dążyć do tego, by być lepszym, ulepszać środowisko, w którym żyjemy, a w konsekwencji także nasz kraj.

Ale „wa" może też czasem szkodzić, na przykład wtedy, kiedy szukamy podobnego do japońskiego ducha w narodach, które są od nas zupełnie różne. Japończycy są dziś takimi pacyfistami, że nie zawsze potrafią wyrazić swoje niezadowolenie wobec państw, którym na pokojowych stosunkach nie zależy. Wierzę, że ta nasza nadmierna ugodowość jest dziś najciemniejszą stroną Japonii.

W Japonii bardzo popularna jest też filozofia bushidō. Zakłada ona głęboki, duchowy sposób życia. W książce, która w Polsce ukazała się pod tytułem „Bushido. Dusza Japonii", jej autor - dr Nitobe Inazō - podaje osiem cnót związanych z tą filozofią. Są to prawość, odwaga, współczucie, szacunek, uczciwość, honor, lojalność i samokontrola.

- A jakie przestępstwo jest dziś najczęściej popełniane w Japonii?

- Kradzież. Złodzieje okradają domy i sklepy. To bardzo powszechne. Z drugiej strony złodzieje są też najczęściej aresztowanymi przestępcami.

Wpływy Yakuzy [japońskiej mafii - przyp. red.], dzięki policyjnym manewrom, co roku maleją . Dzieje się tak, ponieważ Yakuza, w przeciwieństwie do tradycyjnych gangów, nie działa w podziemiu. Jej organizacje są publicznie zarejestrowanymi podmiotami - policja wie, gdzie znajduje się ich siedziba i kim są ich członkowie. Zablokowano im już możliwość handlu ziemią czy działań na rynku nieruchomości, nie mogą też posiadać własnych rachunków bankowych. W ten sposób wypycha się ich ze społeczeństwa. Przekaz policji brzmi: Jeśli nie podoba się wam to, co was spotyka, musicie się zmienić. I to dzięki tej metodzie wszystko zmierza dziś w dobrą stronę.

Myślę, że to są właśnie powody, dla których w Japonii nie występuje wiele spośród tych problemów społecznych, z którymi współcześnie borykają się społeczeństwa Europy czy obu Ameryk.

- Jest jednak coś, co nie daje mi spokoju. Richard Lloyd Parry, współpracownik japońskiego wydania „The Times" , wiele razy nazywał Tokio miastem mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet. Dlaczego?

- Nie mam pojęcia. W moim odczuciu, a urodziłem się i wychowałem w Tokio, to miasto bezpieczne i przyjazne kobietom. Mężczyźni je tam szanują.

- A jednak w twoich powieściach kreujesz zupełnie inny świat - rzeczywistość, w której kobiety są uważane właśnie za te gorsze.

- To prawda. Reiko Himekawa, główna bohaterka „Przeczucia", młoda i zdolna policjantka, na swojej drodze spotyka wielu okropnych mężczyzn. Obrażają ją, bo w ich ocenie jako kobieta, na dodatek młoda, nie ma prawa nimi zarządzać, nie ma też prawa ich pouczać, bo niby co wie ona, czego nie wiedzą oni?

To mój świadomy zabieg literacki, będący jednak w całości fikcją. Zdecydowałem się go zastosować, bo w mojej pisarskiej ocenie każdy bohater - czy to literacki, czy to filmowy - potrzebuje potężnych wrogów. Proszę spojrzeć na to z innej strony: gdyby Darth Vader był postacią podobną do Pikachu, seria Gwiezdnych wojen nie przeszłaby to legendy kina. Z drugiej strony, dzięki temu, że główną bohaterką dość brutalnego kryminału, jakim jest „Przeczucie", uczyniłem kobietę taką jak Reiko, świat powieści mający raczej ponury charakter stał się odrobinę jaśniejszy i bardziej kolorowy.

Wracając jednak do pani pytania. Wydaje mi się, że status kobiet w japońskim społeczeństwie w ogóle rośnie w błyskawicznym tempie. Choć prawdą jest, że nadal trudno im godzić życie prywatne, przede wszystkim wychowywanie dzieci, z pracą zawodową. By to zmienić, potrzebne są nowe prawa, zreformowane muszą zostać także systemy, w jakich pracują korporacje. Rząd i sektor prywatny powinny w tej kwestii współpracować tym bardziej, że dziś mamy w Japonii wyjątkowo niski wskaźnik urodzeń. Kobietom trzeba koniecznie ułatwić kwestie, o których mowa.

- Wydaje się, że obecny premier Japonii Shinzo Abe jest bardzo przychylny kobietom.

- Tak, taki się wydaje, ale jak dotąd jego wysiłki na rzecz poprawy pozycji kobiet w Japonii nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. I to też nie powinno nikogo dziwić. W pojedynkę takiej zmiany, jak choćby ta dotycząca matek wychowujących dzieci, o której mówiliśmy wyżej, przeprowadzić się nie da. By stała się możliwa, potrzebna jest współpraca ministrów i urzędników, reforma sektora publicznego i prywatnego. To nie jest łatwe, ale jeśli będziemy działać konsekwentnie, z pewnością kobietom w Japonii będzie żyło się coraz lepiej.

Tetsuya Honda

Przeczucie

Tłumaczenie: Rafał Śmietana

Zaczęło się od zwłok podrzuconych pod żywopłotem. Jak śmieci. I to w Tokio, gdzie nikt nie wyrzuci na ulicę nawet papierka. Szczelnie zawinięte w niebieską folię, obwiązane sznurkiem, z mnóstwem ran, z których największą zadano już po śmierci.
Potem były kolejne ciała. Wszystkie potwornie zmasakrowane.
Komisarz Reiko czuła, że to szczególna sprawa. Tym bardziej że do śledztwa dołączył Katsumata. Jakże on jej nienawidził. Nie dość, że kobieta, to jeszcze młoda i piękna. I te jej przeczucia. Bardziej widział ją w roli gejszy niż komisarza w tokijskiej policji.
Teraz muszą pracować razem. A Reiko coraz częściej ma przeczucie, że tym razem stawką jest nie tylko odnalezienie mordercy, ale i jej przyszłość.
_____
"Przeczucie" to pierwsza część cyklu o młodej komisarz Reiko Himekawie. W samej tylko Japonii sprzedało się ponad 4 miliony egzemplarzy serii. Stała się ona podstawą dwóch seriali, filmu telewizyjnego i kinowego hitu.