Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Magdalena Kordel odpowiada na Wasze pytania!

W ubiegłym tygodniu zadawaliście pytania Magdalenie Kordel, autorce bestsellerowej serii o Malowniczem. Dziś publikujemy Wasz wywiad z pisarką.  

- Pani Magdaleno, zaczęła Pani pisać, aby poradzić sobie z przeszłością. Jestem ciekawa, w którym momencie znalazła Pani ukojenie? Czy pomogła Pani w tym któraś z bohaterek, a może świadomość, że to, co Pani robi, wpływa tak bardzo na innych ludzi i ich życie ?
- Pomogła mi Majka. A właściwie napisana czarno na białym prawda mieszcząca się w zdaniu: chcieć to móc. Może to pachnie banałem, ale rzeczywiście pisząc „Uroczysko", książkę o kobiecie, której życie wywraca się do góry nogami, zrozumiałam, że to wszystko, co się działo i dzieje w moim życiu, to co przyprawiało mnie o bezsenność i powodowało wylewanie morza łez, mogę przekuć na coś dobrego. Tylko muszę wziąć się w garść. Pomyślałam też, że nie jestem jedyna. Że wiele osób ma problemy i kłopoty. I że być może pisząc historie podnoszące na duchu, w których nie brakuje siły do zmian i humoru, pomogę nie tylko sobie, ale też wszystkim, którzy potrzebują odrobiny motywacji i nadziei.

- Pani Magdaleno, czy jest jakiś temat/problem, który chciałaby Pani poruszyć w swojej twórczości, ale na razie wydaje się on tylko mglistym, pisarskim marzeniem?
- Ujęłabym to tak: mam wiele planów, których jeszcze nie zdążyłam zrealizować. Co więcej, cały czas rodzą się nowe pomysły, następne historie i postacie niecierpliwie czekają na swoją kolej. To są właśnie moje pisarskie marzenia. Dążenie do nich wymaga i czasu, i sporo pracy, bo muszę poszukać materiałów, dowiedzieć się jak najwięcej o ludziach i czasach, o których pragnę napisać. Ale mam nadzieję, że powolutku krok po kroczku będę się do nich przybliżać. Ale już wiem, że po drodze pojawią się kolejne i kolejne. I cieszę się z tego niezmiernie, bo ten nieosiągnięty jeszcze cel sprawia, że życie i praca są ciekawsze i pełne wyzwań.

- Czy gdyby ktoś zaproponowałby Pani prowadzenie małego pensjonatu w górach, skorzystałaby Pani z okazji, czy może poleciłaby Pani kogoś z rodziny do takiego przedsięwzięcia? A może po prostu odmówiłaby Pani?
- Pensjonat mi się marzy całym sercem. Ale zarządzanie czyimś obiektem i pieniędzmi to ogromna odpowiedzialność i chyba bałabym się, że moja wizja nie sprosta oczekiwaniom właściciela. Więc jak na razie będę czekać na swój własny wymarzony dom, który zarazem stanie się (taką mam przynajmniej nadzieję) wymarzonym miejscem dla Was - moich przyszłych gości.

- Jest Pani Dobrą Wróżką dla swoich czytelników. Pani książki pomagają przetrwać trudne życiowe chwile. Dodają wiary w siebie i pozwalają mieć nadzieję na lepsze jutro. Czy "etat" radosnego przewodnika dla ludzkich dusz to dla Pani duża odpowiedzialność?
- Odpowiedzialność - tak, ale zarazem wielka radość. Wszystko co ważne wiąże się z odpowiedzialnością. Poza tym jeżeli ktoś po przeczytaniu którejś z moich książek postanowi o siebie zawalczyć, zmienić coś w swoim życiu, spełnić ukryte marzenia, to stanowczo warto poczuć odpowiedzialność za te potencjalne zmiany. Tym bardziej, że zwykle prowadzą do czegoś dobrego. Mam wrażenie, że ciepła, radości i zrozumienia mam w sobie na tyle dużo, by dzielić się nimi z innymi. Więc robię, co w mojej mocy, by jak najwięcej tych pozytywnych uczuć poszło dalej w świat.

- Czy ma Pani swój magiczny klucz do bram wyobraźni? Kto lub co, jest tym magicznym kluczem w Pani życiu?
- Takim kluczem jest miłość i zrozumienie mojego męża, dzieci i przyjaciół. Bezpieczny świat, który dzięki nim mogłam wokół siebie stworzyć. W takim świecie można spokojnie żyć, marzyć, kochać. I tworzyć. W moich opowieściach dużą rolę odgrywa dobroć, zrozumienie, dążenie do szczęścia. Dzięki ludziom, którzy mnie otaczają i stali się moją rodziną, doświadczam tego, co najlepsze i najważniejsze i pragnę się tym dzielić. Moje klucze do wyobraźni trzymają inni ludzie, których kocham i którzy mnie kochają.
Poza bliskimi do marzeń niezbędne mi są książki. I to najczęściej te od dawna ukochane. Są bohaterowie literaccy, którzy pozwalają mi wracać do zaczarowanych, ukochanych miejsc. Taką bohaterką, która trzyma klucz do moich wspomnień i dzieciństwa jest Ania z Zielonego Wzgórza. Nikt tak jak ona nie potrafi przypomnieć mi, czym jest wyobraźnia i marzenia i jak ubogie byłoby życie, gdybym twardo i pewnie stąpała po ziemi.


- Jak ładuje Pani akumulatory?
- Gdy jestem zmęczona i zniechęcona idę do lasu, na bardzo, bardzo długi spacer. Zabieram ze sobą psa i wędruję w ciszy po dobrze znanych drogach i ścieżynkach. Przynajmniej raz w roku staramy się całą rodziną wyjechać w góry i tam naprawdę czuję, że żyję. Tam zbieram energię, siły na następny rok. Czasem, gdy dopada mnie zmęczenie, robię filiżankę gorącej czekolady, albo spotykam się z przyjaciółmi. To wszystko daje mnóstwo sił.

- Co szykuje Pani nowego teraz dla wiernych czytelniczek?
- W najbliższym czasie ukaże się kolejna historia o Magdzie, którą czytelnicy poznali w „Wymarzonym domu" i „Wymarzonym czasie". Jest wiele wątków, które czekają na zamkniecie, tajemniczy spadek po wuju w Paryżu, księgarnia, którą otworzyła Madeleine, no i motyw pierścionka z „Tajemnicy bzów" czekają na wyjaśnienie. Dużo się będzie działo. Poza współczesnym Malowniczem zamierzam też swoim Czytelnikom zafundować podróż w czasie. Będzie inspirująco.

Książki