Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Miasto Szklanych Słoni

Między prawdą a fikcją

Miasto Szklanych Słoni to z pozoru zwyczajne, szare miasto. Jednak widziane oczami naszego bohatera - Jana nabiera tajemniczości i niesamowitości. Mariusz Sieniewicz stworzył niebanalne dzieło, a dla czytelnika to nie lada gratka. Rzeczywistość miesza się z fantazją, wyobraźnią. Każdy z bohaterów opowiada swoją własną historię. Metafora goni metaforę, a przedstawiane światy raz po raz mieszają się.
Mamy tutaj szpital, w którym leczy się dotykiem. Główną rolę odgrywa tutaj Wieloródka. Jan-lekarz okulista uczy swoich pacjentów innego patrzenia na świat, dostrzegania tego, co niewidoczne. Ale to nie wszystko! Dzięki swojemu widzeniu Jan demaskuje wiele współczesnych problemów. Wspomnę tu choćby o łapówkach, które przyjmują lekarze i nie tylko. Czy chociażby specyficzne postrzeganie relacji damsko męskich, które wydają się tak bliskie każdemu przeciętnemu człowiekowi.
Historię tytułowego miasta poznajemy poprzez dziennik, który prowadzi Jan. Mijamy hutę, kościół, w którym odbywają się niecodzienne nieszpory, czy hotel Hilton, w którym przebywał sam Gomułka. To trochę taki powrót do czasów PRL-u. Spójrzmy chociażby na lunatyczkę, która całe noce spędza na staniu w kolejkach. Ale autor nie wskazuje nam właściwej drogi do interpretacji. I może dobrze. Bo każdy z nas może odczytać ją na swój sposób.
Sieniewicz wymaga od czytelnika skupienia, ale na pewno ten, kto odnajdzie się w tym labiryncie słów, nie będzie żałował czasu poświęconego na lekturę Miasta Szklanych Słoni. A oddziałowa Zocha, Tęczowa Wieloródka, Krasnal, dres Bogdan kochający poezję czy wywoływanie ducha Gomułki na długo zostaną w jego pamięci. Miasto Szklanych Słoni to jedna wielka gra literacka. Bo przecież nigdy nie wiadomo, co jest prawdą, a co fikcją. Czyż nie?

 


Recenzent: Michał Rostkowski

W Mieście Szklanych Słoni panują osobliwe zwyczaje: w szpitalu leczy się dotykiem wyobraźni, w hucie szkła produkuje się masowo szczęście, piątek jest dniem seansów spirytystycznych, a sobota - orgii miłosnych. Nad wszystkim unosi się Tęczowa Wieloródka - bogini płodnej widzialności. Jeden z pacjentów z pobliskiego szpitala prowadzi dziennik alternatywnych historii swojego życia. Przynajmniej jedna z nich powinna być prawdziwa, ale w tym mieście nigdy nie wiadomo, co jest prawdą, a co jej odbiciem.Prawdziwy świat jest działaniem wyobraźni. Prawdziwy świat jest utkany z wielu opowieści. Czasami trzeba się zbuntować i stworzyć własną.     ”To, co tworzy Mariusz Sieniewicz należałoby nazwać prozą wyzwolonej wyobraźni. Ale w Mieście Szklanych Słoni nie fantazjuje się po to, żeby zerwać z rzeczywistością. Przeciwnie - żeby ją pochwycić i dogłębnie przemyśleć.” Dariusz Nowacki   Patronat:       Polecamy e-radar.pl