Kosmiczna euforia!
Mówiąc szczerze - miałam pewne opory, aby sięgnąć po kolejną książkę Mary Roach. Rzadko się zdarza, by autorowi udało się utrzymać równy, wysoki poziom swoich dzieł, a "Sztywniak" moim zdaniem był tak rewelacyjny, zabawny i intrygujący, że moje obawy wydały mi się uzasadnione. Byłoby mi przykro i czułabym się rozczarowana, gdyby "Ale kosmos" okazało się książką, która nie dorównywałaby klasie "Sztywniakowi". A zdążyłam na tyle polubić styl i narrację autorki, że nie chciałam narażać się na podobną frustrację.
Kiedy jednak książka znalazła się na mojej półce, nie mogłam powstrzymać się, by do niej nie zajrzeć. A kiedy już zajrzałam - byłam stracona dla świata na całe dwa dni. Z radością i ulgą stwierdziłam, że nie mogę oderwać się od lektury! Przykuwa ona uwagę od pierwszych linijek, zaś moją euforię niemal wywołał fakt, że narracja i styl wcale nie odbiegają poziomem od tych znanych mi ze "Sztywniaka"! Niewiele jest książek, przy lekturze których śmieję się w głos. Ta należy do chlubnych wyjątków. Jeszcze teraz chichram się jak głupia na samo wspomnienie niektórych sformułowań i doboru słów autorki; nawet sobie je wypisałam, żeby móc do nich wracać, gdy będę mieć doła.
O czym właściwie traktuje książka? Jest ona opatrzona podtytułem: "Jak jeść, kochać się i korzystać z WC w stanie nieważkości" i choć pytanie to w pewien sposób sygnalizuje zawartość merytoryczną, to z całą pewnością nie wyczerpuje tematu. Autorka jak zwykle przyłożyła się do pracy, odwiedziła mnóstwo agencji kosmicznych i przeprowadziła setki rozmów z jej pracownikami, spotkała się z astronautami z całego świata, zaś efekty tej heroicznej i niezwykle drobiazgowej pracy możemy podziwiać w jej najnowszej książce. Wydawać by się mogło, że lot w kosmos to jedna wielka frajda. Mary Roach przekonała się, że to raczej cały łańcuch krępujących i wyczerpujących niedogodności, jeśli mogę użyć tego eufemizmu. Udowadnia, że wywołujący beztroskie skojarzenia stan nieważkości może być przyczyną kosmicznej choroby lokomocyjnej i powodować stałe ubytki w masie i strukturze kości. Uniemożliwia on również normalne korzystanie z toalety, jedzenie oraz poważnie ogranicza wykonywanie podstawowych zabiegów higienicznych. Ze zrozumiałych względów jest to bardzo uciążliwe podczas kilkudziesięciodniowej podróży ciasną kapsułą kosmiczną, w której z trudem mieści się kilka osób. Dodajmy, że chodzi o kilka osób całkowicie pozbawionych prywatności i sfrustrowanych także z góry zaplanowanym każdym dniem...
Mary Roach szuka odpowiedzi na pytania, jakimi cechami powinien wykazać się idealny kandydat na astronautę (zapewniam Was, że niektóre z tych cech są... zdumiewające), jak powinien przygotować się do misji oraz na jakie niebezpieczeństwa jest on narażony podczas pobytu w kapsule i w czasie spaceru kosmicznego. Dzięki jej dociekliwości dowiadujemy się, czemu służą eksperymenty w komorach izolacyjnych oraz czy kosmos może pomieszać nam zmysły; wzbogacamy swój słowniczek o fascynujące wyrażenia typu: "kosmiczna euforia", "pokładowa hydroliza", "irracjonalny antagonizm" czy "lot paraboliczny".
Poznajemy nie tylko długofalowe skutki działania stanu nieważkości na ludzki organizm, ale również przeciążenia przy wchodzeniu w atmosferę (łącznie z wiedzą na temat możliwych zagrożeń związanych z katapultowaniem się na dużych wysokościach). Obserwujemy przygotowania do kosmicznych misji, testowanie skafandrów oraz symulację awaryjnego lądowania kapsuły z udziałem zwłok.
Mary Roach nie byłaby sobą, gdyby nie dorzuciła do tego wszystkiego odrobiny pikanterii. I tak, dzięki jej bezpruderyjności dowiadujemy się, czy możliwe jest uprawianie seksu w kosmosie, a co za tym idzie - czy możliwe jest w warunkach nieważkości poczęcie i poród. Poznajemy wstydliwe tajniki treningu nocnikowego oraz mniej krępującego, ale równie niezbędnego treningu kuchennego, któremu musi poddać się każdy astronauta wyruszający na misję. Zastanawiamy się wraz z autorką, na czym, u licha, polega zjawisko "kałowego popcornu", dlaczego NASA przechowuje ekskrementy astronautów oraz jak smakuje przetworzony mocz - popularny napój wśród zdobywców kosmosu...
Zachęcam wszystkich do zdumiewającej i niezwykłej podróży po labiryncie zagadnień związanych z kosmicznymi ekspedycjami. Dzięki błyskotliwemu poczuciu humoru autorki, jej powalającej ironii i iście dziennikarskiej dociekliwości, znajdziecie odpowiedź nie tylko na te wszystkie pytania, które zawsze chcieliście zadać, ale nawet na te, które nigdy nie przyszły wam do głowy. Ta książka to głęboko satysfakcjonujące, a zarazem dowcipne kompendium wiedzy na jakikolwiek temat choćby luźno powiązany z wyrazem "kosmos". Dzięki niej przekonałam się, jak silnie musi być zdeterminowany i zmotywowany astronauta i jak wiele wymaga się od jego psychiki. Poznałam nie tylko sporadyczne przecież chwile chwały po powrocie z misji, lecz także nużącą i wyczerpującą codzienność w kosmosie oraz poprzedzające ją lata żmudnych symulacji, przygotowań i badań z wielu dziedzin. Warto dowiedzieć się tego wszystkiego, co oferuje nam Mary Roach w swojej książce; jest to kawał solidnej, dobrze udokumentowanej wiedzy doprawionej sporą dawką zaraźliwego, inteligentnego poczucia humoru. Polecam!
Recenzent: Karolina Małkiewicz
Mary Roach
Ale kosmos! Jak jeść, kochać się i korzystać z WC w stanie nieważkości
Tłumaczenie: Maciek Sekerdej
Mary Roach powraca!
Autorka bestsellerów Bzyk, Sztywniak i Duch dotarła już wszędzie. Nic więc dziwnego, że na temat kolejnej książki wybrała wyprawę na Marsa.
Podróż w kosmos to nie tylko brak grawitacji i fenomenalny widok z okna, ale brak tego wszystkiego, co wydaje nam się niezbędne do życia: prywatności, świeżych owoców, gorących kąpieli i piwa. Jak można to znieść? Czy da się wytrzymać przez rok bez spacerów, uprawiania seksu i zapachu kwiatów? Co się stanie, jeśli w czasie spaceru w przestrzeni kosmicznej zwymiotujesz do hełmu? Mary Roach postanowiła znaleźć odpowiedź na te pytania. Od szkolenia jak korzystać z toalety na stacji kosmicznej do crash-testów nowych kapsuł ratunkowych NASA - autorka Bzyka na pewno znów was zaskoczy.