Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Być jak Steve Jobs. Jeśli chodzi o pomysły, wszystko jest dozwolone

Droga na szczyt

Adidasy, wytarte dżinsy, czarny golf i okrągłe okulary a'la Harry Potter. Czy za fasadą tego skromnego ubrania może kryć się despota, bufon i geniusz? Po lekturze książki „Być jak Steve Jobs" Leandera Kahney'a o wiele łatwiej uwierzyć w taką tezę. Steve Jobs to prezes i współzałożyciel jednej z najpopularniejszych firm na świecie.
Książka przedstawia jego drogę na szczyt i zarazem wywindowanie Apple od bliskiej bankructwa korporacji bez charakteru do znoszącego złote jaja zjawiska kulturowego. Nic nie odda tego lepiej jego sukcesu niż fakt, że iPhone 4, najnowszy produkt spod znaku nadgryzionego jabłka, przez pierwsze trzy tygodnie sprzedaży rozszedł się w trzech milionach egzemplarzy.
Przygodę Jobsa z korporacją z Cupertino w ogromnym skrócie można opisać tak: założył, odszedł, wrócił i wyniósł na wyżyny. Za błyskawicznym sukcesem Apple po jego powrocie w 1996 r. nie może stać jednak przypadek. To konsekwencja pewnej filozofii, sposobu kierowania ludźmi, ale przede wszystkim niebywałego geniuszu tego człowieka. Niemniej wizerunek Jobsa, jaki znamy z jego uroczystych prezentacji urządzeń nijak ma się do tego, co funduje on swoim współpracownikom na co dzień. Kahney nazwał to „huśtawką bohater-dupek". Prezes Apple potrafi być niesamowicie czarujący, kiedy trzeba coś załatwić, ale podczas pracy pozbawia się wszelkich skrupułów.
Ta i inne jego metody; niegodzenie się na kompromisy, wykrzesywanie wydajności ze swoich podwładnych za pomocą stresu i lęku, despotyzm, bezczelność, hegemonia i terroryzm; tworzą nieco ciemniejsze oblicze Steve'a Jobsa. Jakkolwiek wysoce nieprofesjonalnym byłoby patrzeć na książkę przez pryzmat wyżej wymienionych grzeszków Jobsa, tak nie mogę nie zwrócić tu uwagi na grzeszki autora. Pierwszym jest coś, co roboczo nazwałem „magicznym odwróceniem". Kiedy czytamy poszczególne rozdziały, z początku mamy miłe wrażenie dziennikarskiego obiektywizmu Kahney'a. Jednak im bliżej końca, tym jest coraz gorzej. Autor na siłę przemienia wszystkie wady CEO Apple w zalety, podciągając to pod często bardzo słabe przykłady. Drugi to okropne nieuporządkowanie książki. Brak jej jakiejkolwiek chronologii i w efekcie mamy poczucie, że Kahney wywalił wszystko ze swojego opasłego wora materiału, a potem nie zadbał, by ułożyć to w jakąś logiczną całość. Można np. zaobserwować błyskawiczne przeskoki w czasie od 1984 do 2007 r. Trzecim i chyba najbardziej irytującym grzeszkiem są kończące rozdziały „Nauki Steve'a", czyli konwersja wydarzeń opisywanych w książce na niemiłosiernie banalne i infantylne rady. Moją radą jest omijać je szerokim łukiem podczas czytania.
Reasumując, „Być jak Steve Jobs" Leandera Kahney'a gromadzi naprawdę bogaty zasób ciekawostek i dykteryjek o Jobsie i Apple rzucając przy tym światło na filozofię firmy i proces, w jakim powstają jej rewolucyjne produkty. Niestety forma, jaką przybiera autor pozostawia wiele do życzenia. O ile oczywiście nie jest to przywara polskiego tłumaczenia i korekty, która przepuściła słowo „niezadowalające" i uznała Philipsa za firmę duńską.

Recenzent: Jakub Nowacki

Portret geniusza i wizjonera, którego pasja zmieniła świat

„Jego geniusz, pasja i energia dały początek niezliczonym pomysłom, które wzbogacają nasze życie i czynią je lepszym. Apple straciło wizjonera i geniusza, a świat stracił niezwykłego człowieka. Ci z nas, którzy mieli szczęście znać Steve'a i z nim pracować, stracili przyjaciela i mentora. Steve zostawił po sobie firmę, która tylko on mógł zbudować. Jego obecność będzie zawsze fundamentem Apple” czytamy w oświadczeniu firmy Apple wydanym po śmierci Steve'a Jobsa.

Trudno uwierzyć, że jeden człowiek mógł zrewolucjonizować rynek komputerów, telekomunikacji, filmów animowanych i muzyki. Być jak Steve Jobs to książka, która odsłania tajemnice stojące za nieprawdopodobnym sukcesem szefa Apple. Leander Kahney rozkłada na czynniki pierwsze zasady, którymi kierował się Jobs, gdy z niezwykłą skutecznością tworzył nowe produkty, przyciągał fanatycznie oddanych sobie klientów oraz zarządzał najcenniejszą marką świata.