Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

12.06.2017

Pisanie to niezwykła zabawa i... intymny akt tworzenia

Skąd się wziął pomysł na postać Miltona, jak długo trwa przygotowanie jednego odcinka, i gdzie Milton wyruszy w kolejną podróż? Na te pytania odpowiada Michał Poznański autor Miltona oraz książki, która właśnie trafiła do księgarń „Drollercaster: Dwa światy. Milton żyje".

- Skończyłeś szkołę aktorską i pracujesz w zawodzie, więc jak to się stało, że zostałeś youtuberem?

- YouTube te około 4 lata temu, kiedy skończyłem szkołę aktorską, był świetną platformą do tworzenia czegoś swojego. Kręciło mnie to, że samemu można było przy niewielkich kosztach coś stworzyć. Wtedy na zupełnym topie były filmiki z gry Minecraft, głównie gameplay'e. Pomyślałem, że skoro już jestem aktorem i potrafię dubbingować, to stworzę w tej grze coś na wzór serialu animowanego. Przyjęło się i teraz na podstawie fabuły kanału powstała książka „Drollercaster. Dwa światy. Milton żyje".

- Jakie były początki Twojej internetowej działalności? Było łatwo czy raczej pod górkę?

- W porównaniu do tego, co młodego aktora czeka po szkole teatralnej w Polsce, na YouTubie było śmiesznie prosto. Wystarczyło wymyślić cokolwiek oryginalnego i już była jakaś oglądalność. Praca na YouTubie jest jak każda inna. Trudna i stresująca, ale też przynosi wiele satysfakcji i radości. Najfajniejsze jest to, że pracuje się u siebie. Przynajmniej takie się ma poczucie. Nie ma szefów.

- Skąd pomysł na wykreowanie Miltona?

- Milton jest wzorowany na Sidzie Leniwcu z „Epoki lodowcowej". Widzowie pokochali tę postać. Milton ma zupełnie inny charakter i historię niż Sid, ale podobnie sepleni. Charakterem przypomina mnie z dzieciństwa. Byłem właśnie takim dzieckiem.

- Jak długo trwa przygotowanie jednego odcinka na kanale?

- Serie „animowane", jak lubię je nazywać, czyli po prostu machinimy, powstają od dwóch do nawet trzech tygodni (zdarzało się). Nagranie obrazu, udźwiękowienie, dubbing - wszystko staram się dopracowywać perfekcyjnie. Amatorska perfekcja. Na kanale są również tzw. filmy survivalowo-fabularyzowane, których zrobienie zajmuje mniej czasu, czyli około dwóch dni.

- Nie jest tajemnicą, że to właśnie Ty użyczasz leniwoludziowi swojego głosu. Czy dubbingowanie to Twoje hobby, czy może tylko ćwiczenie aktorskie?

- Dubbing to moja praca. Uczyłem się tego w szkole aktorskiej. Nigdy przesadnie nie przepadałem za tym rodzajem aktorstwa. Raczej traktowałem je jak „efekt uboczny" bycia aktorem. Bardzo fajna zabawa i tyle. Nie myślałem, że to właśnie dzięki dubbingowi będę zarabiał pieniądze.

- Ile czasu zajęło Ci wyćwiczenie tego właściwego brzmienia głosu, którym dziś mówi do nas Milton?

- Cały czas się tego uczę. Chcę przypominać Sida z „Epoki lodowcowej", bo widzowie bardzo to lubią, ale chcę też, by głos Miltona pokazywał zupełnie inny charakter tej postaci. Staram się grać siebie z dzieciństwa. Przekazuję widzom moje myślenie i całe postrzeganie świata, jakie wtedy miałem. Moje dzieciństwo było cudowne.

- Przygody Miltona doczekały się dalszego ciągu w książce „Drollercaster. Dwa światy. Milton żyje". Co Cię skłoniło do jej napisania?

- Jeszcze przed studiami sporo pisałem. Pisałem wiersze, ale mierzyłem się też z napisaniem sztuki. Pisanie i gra aktorska to bardzo bliskie światy. Mickiewicz i Holoubek doświadczali tego samego stanu, pisząc i grając „Dziady". „Mam to uczucie, co się samo w sobie chowa. Jak wulkan, tylko dymi niekiedy przez słowa".
Poeta i aktor śpiewają tę samą pieśń. Przewagą poety, moim zdaniem, jest możliwość tworzenia na papierze. To bardzo intymne i silne przeżycie. Przewagą aktora jest możliwość mówienia na głos. Pisząc moją książkę, często się spieszyłem, ale też często zapadałem się w światy, których już dawno nie czułem. Moje dzieciństwo: zapachy, uczucia. Co mnie skłoniło do napisania książki? To, że to niezwykła zabawa - i właśnie ten intymny akt tworzenia. Chciałem przelać coś na papier. To inny rodzaj przekazu.

- Jak długo nad nią pracowałeś?

- Dla mnie był to najdłuższy projekt, nad jakim kiedykolwiek pracowałem. Próby do spektakli, premiery, to wszystko w moim odczuciu trwa o wiele krócej. Książkę trzeba napisać, ale na tym nie kończy się praca. Jest tak wiele różnych szczególików, że byłem w wielkim szoku. Wydawnictwo Znak prowadziło mnie za rączkę przez wszystkie te tematy. Każdy element jest wymyślony przeze mnie. Praca nad książką trwa nawet w tej chwili. Cieszę się. To zaszczyt i radość.

- Masz jakieś miłe wspomnienia z tego czasu? Coś Cię zaskoczyło, zszokowało?

- To jest jak rola w serialu. Utrzymywanie napięcia widza w książce jest takie samo jak na scenie, tylko trwa o wiele dłużej. To mnie zaskoczyło. Trzeba przez całą długą opowieść podtrzymywać zainteresowanie czytelnika, by nie zamknął książki. Teraz, gdy jestem już po premierze i znam opinie moich widzów, myślę, że mogłem nieco zwolnić. Wszyscy jak jeden mąż piszą, że książkę przeczytali w kilka dni. Nie sądziłem, że młodzież czyta książki tak szybko. To również mnie zaskoczyło.

- Czy na kanale pojawią się dalsze przygody Miltona?

- To zależy od tego, ile będzie książek i co mi strzeli do głowy.

- Już wiesz, gdzie Milton chciałby wyruszyć w następną podróż?

- Na razie Milton musi uporać się z obecną przygodą. Książka pozostawia pewien niedosyt.

- Dokończ zdanie: „Moi followersi są...".

- Ambitnymi młodymi ludźmi, którzy wiedzą, że tylko uczciwą i cierpliwą pracą można osiągnąć wymarzony sukces. Życzę moim widzom wiary w siebie.

Milton żyje?!

Tylko z tej książki dowiesz się, co naprawdę spotkało go na Ziemi.
Czas wyruszyć na przygodę mojego życia, o której nikt poza wami i mną się nie dowie. Wybieram się do waszego świata. Full hardcore, pełen survival i lecimy do boju!

Z Dziennika Miltona
Milton zaaranżował własną śmierć, żeby opuścić kwadratową planetę i udać się na Ziemię. Nowy świat zachwyca go szejderami, grafiką i tysiącami detali. Ale leniwoludź szybko odkrywa, że nawet trening na najtrudniejszym survivalowym modzie nie zapewni przetrwania na tej planecie.
W świecie równoległym doktor Gaskin w panice próbuje nawiązać z nim kontakt i przekazać bardzo ważną wiadomość. Czy uda mu się skontaktować z Miltonem przez youtubowy kanał ratunkowy?
Czy Milton przeżyje?
Autor niczym współczesny Dżepetto przenosi bohatera ze świata wirtualnego na Ziemię.
A w tym świecie nic nie wygląda jak to, co Milton znał do tej pory.