Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Ludzkie gadanie. Życie, rock and roll i inne nałogi

Z sentymentem

Znacie ten cytat z „Rejsu", że najbardziej podobają nam się te piosenki, które już raz słyszeliśmy? Ze mną jest mniej więcej podobnie. Owszem, lubię czasem posłuchać czegoś nowego, jeśli wpadnie mi w ucho, ale chyba zdecydowanie bardziej wolę piosenki starsze, wśród polskich szczególnie te z lat siedemdziesiątych do dziewięćdziesiątych. Z tego powodu - bo miała być mowa o polskiej piosence - chciałam przeczytać zapis rozmowy dwójki dziennikarzy, Marii Szabłowskiej i Krzysztofa Szewczyka, pracowników radia i telewizji, prowadzących cieszących się dużą popularnością programów „Dozwolone od lat czterdziestu" i „Wideoteka dorosłego człowieka".

Jakkolwiek kocham czytać o czasach Polski Ludowej, to niestety mam świadomość, że epoka ta nie świeciła tylko blaskiem, miała też swoje cienie. Ale co by jednak nie mówić, kultura, sztuka i rozrywka stały na wysokim poziomie, a radio i telewizja rozwijały się prężnie. Piosenki też były o czymś, nie to co teraz: nieważne, że czasem bez sensu, grunt, żeby się rymowało. Miały też melodię, o co obecnie niekiedy trudno, i tak naprawdę większość z nich broni się do dziś. A przede wszystkim - pamięta się je. Pamięta się ich słowa, ale także nie zapomina o twórcach, by wspomnieć tylko Agnieszkę Osiecką, niezrównaną autorkę tekstów, czy Seweryna Krajewskiego w roli kompozytora. O nich, ale i nie tylko, jest mowa w „Ludzkim gadaniu". Bo skoro i Szabłowska, i Szewczyk, zajmowali się muzyką, to musi być ona na czołowym miejscu w ich dyskusjach. Książka ta staje się więc swoistą kroniką polskiej muzyki rozrywkowej, rock and rolla, w Polsce zwanego bigbitem, by nie drażnić władzy „amerykańskością". To także opowieść o środkach przekazu, czyli programach radiowych i telewizyjnych. Całość podana jest w lekkim stylu, a kolorytu wszystkim rozdziałom nadają niezliczone anegdoty.

Ponieważ w podtytule widnieje słowo „życie", autorzy sięgają także do swoich życiorysów. Ale że są one wypełnione muzyką po brzegi, nie da się ich rozdzielić od tej warstwy, o której wspomniałam wyżej. Mnóstwo tutaj ciekawostek. Na przykład dowiadujemy się, że Krzysztof Szewczyk chodził do przedszkola z Marylą Rodowicz. Maria Szabłowska wyjaśnia, skąd u niej w domu na prywatce znalazł się zespół The Animals. Oboje przywołują występ w naszym kraju zespołu The Rolling Stone - jego lider chodził po Warszawie bez obstawy. Takich smaczków jest więcej, a całość uzupełniają wywiady dziennikarki z twórcami zasłużonymi dla polskiej rozrywki, które przeprowadziła w 1993 roku - mogłoby się wydawać, że straciły one na aktualności, ale zapewniam, że tak nie jest, pokazują one „prawdę czasu" (str. 9).

Znane nazwiska, wielkie tytuły zostają w „Ludzkim gadaniu" przypomniane, ale autorzy przywołują również tych znanych raczej węższemu gronu, a którzy także położyli ogromne zasługi w dziejach polskiej muzyki. Chyba nie użyję zbyt mocnego słowa, jeśli napiszę, że książka ta jest swego rodzaju hołdem dla nich wszystkich. Zarówno bohaterów, jak i autorów publikacji łączy to, że w swoim życiu oddawali się swojej pasji, a o takich ludziach zawsze dobrze się czyta.

Dla mnie „Ludzkie gadanie" było sentymentalną podróżą. Wiem, brzmi strasznie poważnie, i co najmniej tak, jakbym sama żyła w tamtych czasach i rozwój polskiego bigbitu widziała na własne oczy, ale nie o to chodzi. Muzyka, o której rozmawiali Maria Szabłowska i Krzysztof Szewczyk, kojarzy mi się z dzieciństwem - rozbrzmiewała w moim domu rodzinnym, nie tylko z radia i telewizji, ale może przede wszystkim z płyt winylowych, znaku tamtych czasów. Nic więc dziwnego, że pochłonęłam ją w mgnieniu oka.


Recenzent: Paula Klich

Szalone rockandrollowe lata w szarej rzeczywistości PRL-u

Jakie były początki pracy Marii Szabłowskiej i Krzysztofa Szewczyka w radiu?
Kto chodził do przedszkola z Marylą Rodowicz?
Jak to się stało, że na prywatce u Marii Szabłowskiej pojawił się słynny zespół THE ANIMALS?
Kto sprzedawał lalki Barbie w swoim garażu?

Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w książce najbardziej rozpoznawalnego duetu polskiej telewizji. Maria Szabłowska i Krzysztof Szewczyk towarzyszyli narodzinom polskiego bigbitu i zarażali Polaków miłością do rock and rolla. Jednocześnie próbowali poradzić sobie w trudnej i absurdalnej rzeczywistości Polski Ludowej. Ich książka to barwna i nostalgiczna opowieść o czasach minionych – o szalonych prywatkach i wielkich gwiazdach, a także o modzie ulicy i pustych sklepowych półkach.