Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Pierwsze damy II Rzeczpospolitej

Uczennica przerosła Mistrza

"Lata dwudzieste, lata trzydzieste
Wrócą piosenką, sukni szelestem
Błękitnym cieniem nad talią kart
I śmiechem który kwitował żart

Lata dwudzieste, lata trzydzieste,
Kiedyś dla wzruszeń będą pretekstem
Zapachem dawno już zwiędłych bzów
Poezją skrytą wśród zwykłych słów".

 

Słowa piosenki z filmu „Lata dwudzieste, lata trzydzieste" jako pierwsze pojawiły się w mojej głowie, gdy spojrzałam na okładkę książki Kamila Janickiego „Pierwsze damy II RP". Bo z czym innym może się nam kojarzyć funkcja żony prezydenta? Z działalnością charytatywną, bywaniem w towarzystwie, a co za tym idzie, balami, pięknymi sukniami, fikuśnymi fryzurami, blaskiem, świetnością i całym tym entouragem. Tymczasem życie w międzywojennej Polsce, nawet dla pierwszej damy nie było takie różowe.

 

„Pierwsze damy II RP" to historia trzech prezydentowych: Marii Wojciechowskiej, Michaliny Mościckiej i Marii Mościckiej. Wszystkie trzy stały u boku mężów, prezydentów, w okresie kiedy Polska próbowała podźwignąć się po 123 latach zaborów, odbudować swoją państwowość, społeczeństwo, jednocześnie cały czas trwając w walkach z bolszewikami. Ale przed tymi trzema niezwykłymi kobietami stało jeszcze jedno niezmiernie trudne zadanie. Były one pierwszymi w polskiej historii prezydentowymi. To na ich barkach spoczywało zadanie stworzenia wizerunku pierwszych dam.

Po pierwszych wyborach prezydenckich w niepodległej Polsce prezydentem został Gabriel Narutowicz. Jak wiemy z lekcji historii rządził krótko, bo zaledwie dwa dni i został zamordowany w warszawskiej „Zachęcie". Był wdowcem, więc kwestia roli, jaką pełniłaby pierwsza dama, nie istniała. Kolejnym prezydentem został jednak Stanisław Wojciechowski i to jego żona Maria, jako pierwsza musiała stworzyć podwaliny stanowiska pierwszej damy.
A nie było to łatwe. Kamil Janicki opisuje życie Marii Wojciechowskiej nie tylko z okresu prezydentury Stanisława, ale zaczyna od momentu, gdy Maria, jako młoda dziewczyna zaczęła działać w partii politycznej. Poznajemy jej losy jako kobiety walczącej o niepodległość kraju zarówno na terenie dzisiejszej Polski i Litwy, jak również kobiety na emigracji, walczącej o byt swojej rodziny. Później już jako pierwsza dama, próbowała odnaleźć się w nowej rzeczywistości i roli jaką narzuciła jej historia. Różnie jej to wychodziło, jednak Maria miała przeciwko sobie arystokrację i w dużej mierze dlatego jej próby działalności charytatywnej spaliły na panewce. Ponadto para prezydencka znana była z gaf i faux pas, które zdarzały się im w najmniej stosowanych chwilach, na przyjęciach lub w obecności zagranicznych władz i dyplomatów. Prywatnie byli to zwyczajni ludzie, którzy cenili drobne rzeczy i być może dlatego nie mogli odnaleźć się w nowych rolach.

Po Stanisławie Wojciechowskim prezydentem został Ignacy Mościcki. Wprawdzie naród wybrał marszałka Piłsudskiego, ale ten wyboru nie przyjął i wskazał na stanowisko Mościckiego. Tutaj zapewne wielu z was zapaliło się światełko, bo to jest nazwisko dużo bardziej znane szerokiej publiczności niż nazwisko Wojciechowskiego, ale zapewniam was, że to, co ogół wie na temat prezydenta Mościckiego, to tylko kropla w morzu.

Historia Michaliny Mościckiej, kobiety mądrej, wykształconej, która przerosła męża w myśl zasady „uczeń przerósł mistrza" to najciekawsza opowieść w książce. Tak jak w przypadku Marii Wojciechowskiej, poznajmy Michalinę jako bardzo młodą kobietę, którą mąż ukształtował na swoje podobieństwo. Michalina jest działaczką polityczną i społeczną, propagatorką Ligi Kobiet. Mieszkając we Fryburgu prowadziła salon dla młodzieży, artystów i w zasadzie każdego Polaka przebywającego na emigracji. We Lwowie działała w Związku Kobiet Polskich i wspierała żołnierzy walczących w I wojnie światowej. I to ona stała się przykładem pierwszej damy dla polskiego społeczeństwa. Michalina była bowiem niezwykłą kobietą. Potrafiła postawić na swoim, a jednocześnie zjednać sobie nawet największych przeciwników. Organizowała bale, obiady, spotkania. Stworzyła ośrodek opieki nad sierotami, półsierotami i dziećmi bezrobotnych w Spale, była inicjatorką warszawskiego Domu Akademiczek, jej kalendarz dnia był wypełniony od rana do późnego wieczora. Zawsze miła, uśmiechnięta i pomocna. Jej mąż, prezydent Ignacy Mościcki żył tak naprawdę w cieniu przebojowej żony. A jego historia sprzed prezydentury jest tak zaskakująca, przynajmniej dla mnie, że cieszę się, że autor przybliżył ją w swojej książce.

Trzecia i ostatnią pierwszą damą II RP była Maria Mościcka. Po śmierci Michaliny, wielbionej przez społeczeństwo, Ignacy Mościcki dosyć szybko ożenił się ponownie. Jego wybranką była młoda, trzydziestokilkuletnia kobieta, sekretarka Michaliny. Ślub był skandalem na miarę dwudziestolecia międzywojennego. Maria jednak była idealną partnerką z punktu widzenia samego Mościckiego. Cicha, żyjąca w cieniu męża, którego kochała i wielbiła do końca swojego życia. Nie wysuwała się przed szereg, pozwalając błyszczeć prezydentowi, zaspokajając w ten sposób jego ego. Jednocześnie opinie na jej temat wśród pracowników rządowych, jak i społeczeństwa były podzielone. Maria bowiem z jednej strony była zawsze posłuszna mężowi, z drugiej strony miała skłonność do wyskoków, jak np. ten w trakcie wizyty króla Rumunii, który aby się z nią spotkać musiał przyjść na audiencję do jej apartamentów, gdyż Maria zapowiedziała, że nie zejdzie na dół witać gościa. Nie nam oceniać jej charakter, ale przyznać trzeba jedno. Kochała męża do końca jego i swojego życia. Dzięki niej zachowało się tak wiele pamiątek po Ignacym Mościckim, które do dzisiaj są przechowywane w klasztorze na Jasnej Górze.

Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów zawartych w „Pierwszych damach II RP", by nie psuć wam zabawy, ale nie mogłam powstrzymać się przed tym krótkim (!) opisem każdej z trzech żon prezydenckich. Autor opisał ich sylwetki w tak ciekawy i barwny sposób, pokazał je jako kobiety zwykłe i nadzwyczajne. Osoby, które wiele przeżyły i kilkakrotnie musiały rozpoczynać swoje życie od nowa, budować je w nowych miejscach i przy nowych stanowiskach mężów. Radziły sobie z tym lepiej lub gorzej, ale co najważniejsze próbowały.
Rozpoczynając lekturę trochę się skrzywiłam, bo wyobrażałam sobie, że autor skupił się tylko na życiu pierwszych dam z okresów prezydentury ich mężów, tymczasem każda historia zaczynała się młodzieńczych lat tych kobiet. Jednak im dalej zagłębiałam się w ich historie, tym bardziej podobało mi się, że autor zastosował taki wstęp do tej najbardziej nam znanej części życia pań prezydentowych. Bo dzięki temu mogłam lepiej zrozumieć ich późniejsze działania, podejście do życia i wielu spraw, którymi się zajmowały. Co więcej Janicki pisze o tych kobietach jako o „szyjach, które kręcą głowami mężów". Każda z nich bowiem miała większy lub mniejszy wpływ na decyzje podejmowane przez Wojciechowskiego i Mościckiego, czego nie było widać na pierwszy rzut oka.

Kamil Janicki stworzył chyba pierwszą taką w Polsce kompleksową biografię pierwszych dam dwudziestolecia międzywojennego. Opisuje żony prezydentów, ich samych spychając do roli tła. Pisze prostym językiem, nie stosuje żadnych ozdobników, nie wybiela, nie koloryzuje historii, przedstawia najważniejsze kobiety w Polsce, jako matki, żony, działaczki i przede wszystkim ludzi, którzy próbują odbudować kraj. Poznajemy również życie Marii Wojciechowskiej i Marii Mościckiej w trakcie wojny i po niej. Autor ujął życie każdej ze swoich bohaterek całościowo, prawie od urodzenia do śmierci, bo to w końcu one są głównymi aktorami spektaklu pt. „Pierwsze damy II RP".


Recenzent: Magdalena Kędzierska

Oddane żony, manipulatorki, skandalistki

Maria wywołała skandal bez precedensu. Prezydent Polski poślubił młodszą o 28 lat kobietę. I to kogo! Żonę własnego adiutanta i sekretarkę swojej pierwszej małżonki, która zmarła zaledwie kilka miesięcy wcześniej!

Michalina w młodości własnoręcznie konstruowała bomby i dobrze wiedziała, czego oczekuje od życia. Gdy jej mąż odrzucił propozycję objęcia urzędu prezydenta, wystarczył jej jeden telefon. Natychmiast zmienił zdanie i potulnie zgodził się na wszystko.

Mąż rewolucjonista porzucał Marię na długie miesiące. Ona nie zamierzała przejmować się rolą pierwszej damy. Zawsze i każdemu mówiła prawdę prosto w oczy. Czy to jej scysja z adiutantem marszałka Piłsudskiego doprowadziła do zamachu stanu i rozlewu krwi?

Pierwsze damy II Rzeczpospolitej. To one uosabiały magię, czar i elegancję dwudziestolecia międzywojennego – Polski utraconej dla nas na zawsze.