Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Koniec gry

"Tylko" dla młodzieży

Alek, główny bohater powieści jest nastolatkiem z tradycyjnej (tak głosi wydawca) polskiej rodziny. Tradycyjnej, czyli zacofanej i prawdę pisząc, obraża mnie takie standaryzowanie, ale już trudno. W tradycyjnej polskiej rodzinie ojciec pije i wrzeszczy, matka czas spędza z kochankiem, a brat zajmuje się biciem ludzi z ramienia Młodzieży Wszechpolskiej. Jest jeszcze siostra, ale ona tylko chce studiować weterynarię, a to przecież takie banalne.


Nastolatek ma szkołę, dziewczynę, jakoś leci. Leci, bo tak naprawdę nie wie, co chce w życiu robić, kim chciałby być. Z czasem przekonuje się, że zdefiniowanie swojej życiowej drogi okazuje się bardziej skomplikowane niż myśli. Zaczyna eksperymentować, dowiadywać się czegoś o sobie. Prawdy niewygodnej dla kilku osób z najbliższego grona, że jest homoseksualistą.

 

Bardzo ugłaskana jest ta książeczka. Taka idealna, wszystko się cudownie układa, raz nie masz pieniędzy, żeby zaraz mieć pracę u lorda.... A nie daj Boże jakiś seks! Skoro nawet Stephanie Mayer jest w stanie poświęcić mu te pół stroniczki to czemu tu nastolatkowie swój pierwszy raz przeżywają w dwóch zdaniach?


"Koniec gry" jest płaski, nierealny. Zarówno w kwestii fabuły jak i języka, który raz jest pozersko młodzieżowy (nastolatkowie są na coś takiego uczuleni)by za chwilę brzmieć sztywniacko.
Alek jako postać pozostawał dla mnie w za dużej ilości momentów bez wyrazu, jakby waga przeżywanych emocji była nieproporcjonalna do tego, co przeżywa. Nie jest to wiarygodne, chociażby z uwagi na wiek chłopaka, że to trudny okres, hormony szaleją, emocje buzują a on wobec porażek pozostaje momentami jak nieruchoma kukła. Nie wierzę w to.


Cieszy mnie to, że autorka zdecydowała się na promowanie takiego światopoglądu, w którym pokazuje się, jak wygląda nietolerancja z perspektywy kogoś, kto jej doświadcza. Jak ją krzywdzi. Robi to jednak w sposób powierzchowny, niedokładny.


Niedociągnięcia w treści uwierają jak za małe ubranie. Jest ich tu sporo i w dodatku, to takie oczywiste rzeczy, że odbieram je jako pisarskie niechlujstwo.

Autorka cofa się w czasie, galopując aż a bardzo.
Facebook w Polsce stał się popularny dość późno i wypada bardzo mało wiarygodnie jako komunikator pomiędzy bohaterami. Alek bez problemu (w wieku siedemnastu lat) kupuje alkohol w Wielkiej Brytanii, choć w naszym rodzimym klubie ma problem z wejściem do niego. W idealnym świecie autorki samolot tanich linii lotniczych ląduje na Heathrow, co jest jakimś kiepskim żartem.


Słowem podsumowania, nie wystarczy napisać czegokolwiek o geju, żeby to było dobre. Może to ktoś kupi, ale tylko wtedy, gdy jest to dobre. A "Koniec gry" niestety nie jest, wieje czytelniczą nudą, drętwotą i może być przykładem tego, jak pójść na literacką łatwiznę. Bo przecież to "tylko" dla młodzieży.


Recenzent: Dominika Krawczak

Delikatnie o problemie coming outu

W swojej najnowszej powieści dla nastolatków Anna Onichimowska dotyka niezwykle trudnego problemu dotyczącego coming outu młodego chłopaka. W mądry, wyważony sposób pokazuje dramat Alka, który jest gejem, subtelnie kreśli jego powikłaną drogę prowadzącą do ujawnienia seksualnej orientacji. Niezwykłym atutem książki jest osadzenie jej tu i teraz, w przeciętnej, tradycyjnej, polskiej rodzinie oraz świetna, oszczędna forma literacka.