Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Małe zbrodnie małżeńskie

To nie ja byłam Ewą

Tak właśnie chciałoby się powiedzieć czytając „Małe zbrodnie małżeńskie". A jednak! Czy rzeczywiście w każdą kobietę można wpisać intrygę, manipulację. Czy zawsze na koniec to jednak ona zrywa to nieszczęsne jabłko. A potem to już nie ma odwrotu. A może to tylko obraz pisarza mężczyzny, może gdyby ten sam temat opisała kobieta...
Recenzent: Maria Siwiec

Eric-Emmanuel Schmitt

Małe zbrodnie małżeńskie

Tłumaczenie: Barbara Grzegorzewska

Podobno nienawiść dzieli od miłości tylko jeden krok. Czasem bywa też na odwrót.

Czy da się jednocześnie i kochać, i nienawidzić?

„Żeby uczucie trwało, trzeba zgodzić się na niepewność, wypłynąć na niebezpieczne wody. Kochać bez przerwy to istne szaleństwo…”.

Eric-Emmanuel Schmitt pokazuje, że miłość ma wiele wspólnego z szaleństwem, a gorące wyznania od zbrodni w afekcie oddziela czasem bardzo cienka linia.

Jednak czy można przekraczać tę granicę wielokrotnie? Czy da się jednocześnie i kochać, i nienawidzić?