Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Auteczko

Skąd w życiu pojawia się zło

Lata 80. XX wieku. W malowniczej, wiejskiej scenerii podpraskiego Kerska pomieszkuje poczytny pisarz z gromadką kociaków. Jednak pozorom ulegają Ci, który dają się zwieść ułudnej arkadyjskości tej sytuacji. Bo nawet bliskość lasu, urokliwego strumyka i cudownie mruczących osobistości nie tylko nie umniejsza ilości dylematów w życiu bohaterów „Auteczka", a wręcz czyni je bardziej niż zwykle dolegliwymi i złożonymi.

Już od pierwszych stron opowieści Hrabala fascynuje i urzeka swą prostotą jedno - serdeczna, szczera, głęboka i naturalna relacja, jaką koty nawiązują ze swym właścicielem. W ich świecie nie ma mowy o politycznej poprawności, spychaniu uczuć i pragnień na margines życia, nieokreślony plan dalszy. Zawstydzają tu nas, którzy znamy się na wszystkim, ale nie na wypowiadaniu tego, co czujemy. Tak wiele ważnych rzeczy umiemy, a często problemem jest to, by popatrzeć na innych jak zżyty z panem kot - spokojnie, ufnie, szczerze. Przestać bać się czuć.
„Auteczko" nie jest zwykłym, linearnym opowiadaniem - zdecydowanie bliżej mu do powiastki filozoficznej, dotykającej w pozornie błahej fabule kwestii fundamentalnych, które zostają z nami jeszcze długo po zamknięciu książki. Problem tego, skąd i dlaczego pojawia się w naszym życiu zło, odpowiedzialności za siebie i innych, odbudowywania nadszarpniętego zaufania, dochodzenia do tego, by zyskać przebaczenie i samemu sobie przebaczyć... To tylko niewiele spośród kwestii, z jakimi pozostawia nas Hrabal.


Recenzent: Maciej Nycz

Bohumil Hrabal

Auteczko

Tłumaczenie: Jakub Pacześniak

W swoim domku w Kersku pod Pragą Hrabal zajmował się pisaniem i ukochanymi kotami, wśród których ulubienicą była rudo-biała Auteczko. Kiedy jednak koty nadmiernie się rozmnożyły, zabrakło mu czasu na pracę i sen, stracił spokój ducha prześladowany świadomością, że część z nich musi umrzeć i że musi je zabić właśnie on, który je kochał. Udręczony, za odkupienie swojej winy uznał dopiero wypadek samochodowy, z którego cudem uszedł z życiem.
W wywiadzie-rzece pt. Drybling Hidegkutiego, czyli rozmowy z Hrabalem, komentując swoją balladę o kotach, pisarz powiedział: „Nie traktuję się ulgowo, sam pogłębiam swoje poczucie winy, ja nawet, kiedy na świecie wydarzy się coś strasznego, odbieram to tak, jakbym to ja zrobił czy mnie by to zrobiono. (...) Widzę, jak ludzie strzelają (...) na wojnie, ci niewinni - i to jestem ja. I nawet ta kotka, ta zabita kotka - to ja. Kiedy widzę gdzieś przejechanego psa, to też jestem ja. To jest to głębokie współczucie”.