Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Gra

Portrety ludzkich dusz

Relacje między mężczyznami i kobietami to od zawsze nieskończone źródło tematów literackich. Pewnie dlatego, że najchętniej czytam o tym, co w nas samych, a czy w większości z nas nie ma tęsknoty, troski, marzeń, lęku czy radości spowodowanych tą drugą osoba u naszego boku? Pewnie też dlatego tak wiele powstało książek swoją banalnością przypominających zupę mleczną. Bo przecież łatwo napisać książkę, kiedy "wiem coś na ten temat".

Wyda mi się, że Dorothy Parker wie zdecydowanie więcej niż tylko "coś" na ten temat. Jej podejście do motywu starego i mocno już nadwyrężonego, jest oryginalne, pozbawione pretensjonalności i sztucznego, patetycznego "biadolenia". Opowiadania Dorothy Parker ze zbioru "Gra" cechuje przejmująca szczerość, lekkość (co jest nieco paradoksalne, bo jednak zdarza jej się pisać o prawdziwych tragediach, ale co jeszcze bardziej przełamuje wszelkie konwenanse w pisaniu o miłości), a nawet, by tak rzec, pewna lekkostrawność, która w mojej opinii wynika z braku jakiejkolwiek chęci pouczania czytelnika.

Mam wrażenie, że narratora w tych opowiadaniach po prostu nie ma. Nie wypowiada się, a jeżeli nawet to tak, że się tego nie zauważa. Postaci i ich rozmowy, gesty, myśli, świadomość wybijają się na plan pierwszy i skupiają na sobie całą uwagę czytelnika. I dlatego właśnie opowiadania Dorothy Parker nie są banalne. Prezentują związki trudne, fałszywe, głupie kobiety i zakompleksionych mężczyzn, ale nie pretenduje do tego, by pouczać czy być poradnikiem, który uczy na błędach. Opowiadania czyta się świetnie, bo Dorothy Parker to świetna autorka, która maluje szczegółowe portrety dusz ludzkich. Skupia się na duszach kobiecych i męskich, ale przyprawia to zupełnie oryginalną przyprawą. I dlatego, a może mimo to, opowiadania trawi się niezwykle łatwo i szybko.

 


Recenzent: Agnieszka Osiwalska

Dorothy Parker

Gra

Tłumaczenie: Aleksandra Ambros

Wybór najlepszych opowiadań nowojorskiej pisarki słynącej z ciętego, sardonicznego dowcipu. Teksty te, napisane w pierwszej połowie XX wieku, „dojrzały” i przestały szokować, nie tracąc jednak na świeżości i polocie. Parker z olbrzymią, często bezlitosną przenikliwością portretuje kobiety - inteligentne i głupie, niezależne emancypantki i „bluszcze” oplatające mężów, zawistnice i obiekty zawiści. W trafnych scenach rodzajowych rozgrywających się w artystycznych kręgach Nowego Jorku ukazuje bez pardonu, że relacje między ludźmi opierają się na zasadach gry - wygrywa ten, kto najskuteczniej ukryje przed innymi zżerającą go rozpacz, pustkę, samotność i lęk.
Z uśmiechem i żartem na uszminkowanych ustach.