Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Olivier i zeszyt z marzeniami

Olivier i zeszyt z marzeniami

Choroba dziecka, a szczególnie ta nieuleczalna, to - jak mi się wydaje - najtrudniejsze przeżycie dla rodziców. Z pewnością łatwiej znosić własne niedomagania, niż być bezradnym wobec choroby najbliższych. Już w Piśmie Świętym i u filozofów starożytnych, spotykamy się z tak postawionym problemem. Dlaczego małe, niewinne dzieci cierpią?

 

Trudno znaleźć zadawalającą, wyczerpującą odpowiedź na to pytanie. Jak dobrze przygotować się na śmierć? Co to znaczy umrzeć? Co się dzieje z człowiekiem po śmierci? Te pytania roją się w głowie jedenastoletniego chłopca Oliviera i jego przyjaciela Feliksa. Obaj wiedzą, że wkrótce umrą i próbują oswoić się z tym faktem, zaakceptować nieuchronne. Feliks i Olivier, to dwójka zwyczajnych nastolatków. Nic nie różni ich od rówieśników, poza białaczką, na którą chorują od kilku lat. W czasie choroby stali się trochę bardziej dojrzali niż ich szkolni koledzy. Jednak nadal lubią się bawić. Pragną posmakować życia, które im ucieka. Sięgają po pierwszego papierosa, degustują alkohol, całują się z dziewczynami. Tak jak ich równolatkowie czynią to w ukryciu przed rodzicami.

 

Chłopcy mają plany na przyszłość, zainteresowania i humory. Oprócz horrorów i gier komputerowych fascynuje ich wiedza. Są ciekawi świata. Olivier pragnie zostać naukowcem, szuka w internecie informacji dotyczących rożnych dyscyplin naukowych. Zachęcony przez nauczycielkę pisze książkę o sobie i sytuacji, w jakiej się znalazł. Każdy w obliczu śmierci stawia sobie pytanie o sens ludzkiego istnienia, cel życia. Nawet dziecko marzy, żeby zostawić po sobie ślad, żeby inni o nim pamiętali. Mimo bólu, chłopak nie skarży się i próbuje żyć chwilą, jaka dzieli go od odejścia z tego świata. Próbuje realizować swoje marzenia, nawet te niewielkie. Chce sprawdzić, jaki jest. Czy stać go na odwagę, chociażby wejścia po ruchomych schodach pod prąd, inaczej niż pozostali.

 

Jego myślenie nie jest do końca dojrzałe, ale chłopak stawia sobie trudne pytania, na które nikt nie chce i nie potrafi odpowiedzieć. W realizacji marzeń pomaga mu rodzina. Jego rodzice wykazują się cierpliwością, są troskliwi. Zdarzają się między nimi konflikty, różnice zdań, ale potrafią działać dla wspólnego dobra. Pozwalają choremu synowi doświadczyć chwil beztroski i przyjemności przed śmiercią. Przecież ważne jest, w jakich okolicznościach i w jaki sposób umieramy. Czy będzie to samotna śmierć, czy będziemy umierać pogodzeni z własnym losem, chorobą, otoczeni przyjaciółmi i rodziną. Dzisiejsza medycyna jest w stanie zafundować nam bezbolesną śmierć, ale nie jest w stanie nadać wartości życiu i umieraniu człowieka.

 

Ta książka nie próbuje nikogo przekonać ani do wartości, ani do określonych wyborów. Nie ma tu moralizowania i oceniania określonych postaw. Wiele osób, które sięgnie po tę książkę może mieć wrażenie wtórności tematu. Wydawnictwo Znak jakiś czas temu wydało podobną, ale jednak inną pozycję Oskar i pani Róża. Powieść Sally Nicholls jest inaczej skonstruowana niż E.E. Schmitta. Nicholls tworzy narrację w pierwszej osobie, z pozycji chorego na białaczkę chłopca. Stąd w publikacji zawarte są dziecięce rysunki i kartki z notesu pisane dziecinnym pismem. Rodzice Oskara, czego nie można powiedzieć o rodzicach Oliviera byli niedojrzali. Trudno było im uporać się z emocjami, jakie pojawiały się w związku z chorobą i nieuchronnością śmierci synka. Nie umieli rozmawiać i nie pomagali mu przygotować się do odejścia. Ojciec i matka Oliviera są w stanie oderwać się na chwilę od pracy i własnych zajęć. Pójść z dziećmi zimą na sanki, zorganizować wycieczkę sterowcem. Nie mają nierealistycznych oczekiwań, że dziecko wyzdrowieje, choć niekiedy może się tak zdarzyć. Te chwile spędzone razem pozwalają zachować dobre wspomnienia, ułatwiają przeżycie żałoby po stracie syna.

 

Książkę - choć podejmuje trudną tematykę, skłania do refleksji i nie ma optymistycznego zakończenia - szybko i przyjemnie się czyta. Opowiada ciepłą historię o wartości rodziny, sensu życia i sztuce dobrego umierania.


Recenzent: Agnieszka Bandzińska

Sally Nicholls

Olivier i zeszyt z marzeniami

Tłumaczenie: Katarzyna Janusik

Bo marzyć znaczy żyć!
Olivier ma jedenaście lat i uwielbia fakty. Chce wiedzieć wszystko o sterowcach, duchach, naukowcach i jak to jest, kiedy po raz pierwszy całuje się dziewczynę. Olivier ma też listę marzeń do spełnienia. Czy uda się je zrealizować choremu na białaczkę chłopcu? Oto dziennik Oliviera, pełen marzeń i wiary, że można je spełnić. Historia na miarę Oskara i Pani Róży.  
Piękne, wzruszające, mądre, pouczające, śmieszne - to mieszanina uczuć, jakie targają przy czytaniu tej książki. Olivier swoimi marzeniami wypierał lęk, zagłuszał ból, wypełniał pustkę.Ewa Stolarska, Prezes Zarządu Fundacji Mam Marzenie
Kupując książkę, wspierasz Fundację Mam Marzenie.