Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Erynie

Gra z mordercą

Rzecz dzieje się we Lwowie roku 1939 w maju. W okropnych męczarniach ginie trzyletni chłopiec. Potworna zbrodnia zbulwersowała miasto. Jedyna nadzieja w komisarzu Edwardzie Popielskim, który jednak nie chce przyjąć sprawy. Jeszcze nie wie, w jaką grę jest wplątany. Że do rozwiązania zagadki wybrał go sam morderca.
Do tej książki byłam nastawiona sceptycznie po przeczytaniu Śmierci w Breslau tego samego autora. Tak już mam, że gdy jedna pozycja pisarza nie spełni moich oczekiwań, to zwykle go skreślam. Jednak na Eryniach się nie zawiodłam. Począwszy od okładki, która przedstawia... właśnie, co przedstawia? Tu można by się spierać, czy jest to tytułowa Erynia, bogini zemsty, czy też może postać obrazująca najmłodszego bohatera książki. Fotografia jest przerażająca, niemniej zachęcająca. Prolog w tejże powieści jest odcięty od całości, wydawać by się mogło, iż nie ma nic wspólnego z głównym wątkiem. Jednak w końcu (w epilogu) dowiadujemy się, co autor miał nam w ten sposób przekazać i dlaczego użył takiego właśnie zabiegu.
Książka od początku jest utrzymywana w pewnej enigmatycznej tonacji; krok po kroku rozwiązujemy sprawę z komisarzem, co, przyznam szczerze, w pierwszej części książki wymaga trochę cierpliwości. Marek Krajewski ma dobry styl pisania przedwojennych książek (czemu się dziwić, w końcu jest filologiem klasycznym). Urzekają mnie dopełniacze niektórych rzeczowników, np. nie "wakacji", ale "wakacyj"; "licencyj" "sentencyj" itp. To bardziej wprowadza w te czasy sprzed wojny, stajemy się świadkami lwowskiej, żydowskiej gwary ulicznej, wpasowujemy się w klimat tamtych czasów.
Powieść budziła we mnie skrajne uczucia, i towarzyszące im ciągłe napięcie i pytanie "co będzie dalej?" Od zbulwersowania makabrycznym morderstwem, przez radość związaną z zabawami dziadka i wnuczka, ulgę, a później współczucie, aż po zaskoczenie podsumowaniem powieści, choć raczej brak w lekturze zwrotów akcji. Erynie zyskały moje poparcie również dlatego, że są napisane od początku do końca. To znaczy, że zakończenie nie urywa się tak, jest zamknięte. Wszystko zostaje wyjaśnione, żadna sprawa nie jest nierozwiązana, i tak powinno być.

 


Recenzent: Ewa Kubusiak

Lwów, maj 1939 roku. W strasznych męczarniach ginie mały chłopiec. Wieść o rytualnym mordzie dokonanym przez Żydów obiega miasto. Wybucha panika. Czyje dziecko będzie następne?

Całe miasto liczy na komisarza Edwarda Popielskiego. Jednak komisarz nie chce poprowadzić sprawy. Nie tym razem. Widmo zbliżającej się wojny i paraliżujący strach rządzą Lwowem, tylko jego przestępczy świat wciąż żyje według starych reguł. Każdy zna tu Popielskiego, który działa wyłącznie nocą. Nikt nie chce z nim współpracować. Nikt nie chce mu się narazić. Miasto przesiąknięte zbrodnią przesłonił cień Erynii bogiń zemsty.