Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej

Gdy emocje już opadną

Wprawdzie cena może odstraszać, ale książka jest naprawdę rewelacyjnie wydana: twarda okładka, obwoluta, na obwolucie, śliczna, młoda, eteryczno-liczyryczna poetka, pod obwolutą, starsza pani, na której czas wycisnął piętno, ale w oczach czai się chochlik i przekora oraz pokłady humoru. Niektórych przerazi objętość, ale spokojnie, tekstu do czytania (przeplatanego fotografiami) jest 367 stron, reszta to przypisy. Spróbuję wam odpowiedzieć na odwieczne pytanie mola książkowego: czy warto przeczytać.


Wisława Szymborska nie lubiła mówić o sobie. Z tego powodu, jej biografowie mieli spory problem, jak pisać biografię bez faktów, bez dat? Dlatego to bardzo specyficzna biografia, jakby na poetkę patrzeć przez pryzmat jej wierszy, ludzi, którzy byli jej drodzy. Od pierwszego rozdziału jest to niezwykle klimatyczna opowieść, poznając rodziców poetki przenosimy się do międzywojennej Polski, do Zakopanego, Kórnika i w końcu do Krakowa, z którym splecie się życie Wisławy Szymborskiej. Tam zastanie ją wojna i okupacja, tam doczeka wyzwolenia, tam będzie stawiała pierwsze kroki jako poetka. To w Krakowie na wieczorku poetyckim, tuż po wyzwoleniu, pozna Miłosza. To w Krakowie zostanie wydany jej pierwszy wiersz, mało brakowało a zarzuciłaby pisanie. Sama przyznała, że gdyby nie wydano jej pierwszej próby poetyckiej, najprawdopodobniej pisałaby tylko prozę. Na szczęście tak się nie stało. Tak rozpoczęło się istnienie Wisławy Szymborskiej w świecie poezji. Życie, które nierozerwalnie splotło się ze słowem, humorem, Krakowem. Biografki Szymborskiej pokazują nam jej życie, przyjaciół, pasje, jakim się oddawała.

Nie znałam wcześniej poetki od tej strony.

Dzięki tej książce dowiedziałam się jak sympatyczną i fajną postacią byłą Szymborska, wiem też, dlaczego popierała ustrój. I chociaż ostatnie rozdziały pisane są z perspektywy sekretarza Szymborskiej, Michała Rusinka, tego od „witam", za którym nie przepadam, to ciepła postać Wisławy Szymborskiej, świadomej swojej starości, przemijania sprawiają, że czyta się je równie dobre jak te z lat młodości poetki. Warte uwagi są te fragmenty o odbieraniu Nagrody Nobla i życiu „po Noblu", wyłania się z nich obraz kobiety skromnej, zdziwionej tym całym hałasem, który nagle pojawił się dookoła niej.

 

Dzięki tej biografii poznałam, lub przypomniałam sobie wiersze, na które warto zwrócić uwagę.

 

Umrzeć - tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.

I żadnych skoków pisków na początek.

 

Nie mam żalu do wiosny,
że znowu nastała.
Nie obwiniam jej o to,
że spełnia jak co roku
swoje obowiązki.

Rozumiem, że mój smutek
nie wstrzyma zieleni.
Źdźbło, jeśli się zawaha,
to tylko na wietrze.

(...)

Przyjmuję do wiadomości,
że - tak jakbyś żył jeszcze -
brzeg pewnego jeziora
pozostał piękny jak był.

(...)

Potrafię sobie nawet wyobrazić,
że jacyś nie my
siedzą w tej chwili
na obalonym pniu brzozy.

(...)

Niczego nie wymagam
od toni pod lasem,
raz szmaragdowej,
raz szafirowej,
raz czarnej.

Na jedno się nie godzę,
Na swój powrót tam.
Przywilej obecności -
rezygnuję z niego.

Na tyle Cię przeżyłam
i tylko na tyle,
żeby myśleć z daleka

 

Te dwa wiersze, to chyba dwa fragmenty poezji, które tak niesamowicie dotykają duszy czytelnika, dają pojecie o bezbrzeżnym smutku i pustce, jak rzadko, niewiele jest takich tekstów, które tak smucą i tak obrazowo przemawiają, chociaż są tylko wierszem. Tylko, czy w tym przypadku AŻ.

 

Czy cytat który mnie uwiódł: „Tymczasem tak naprawdę humor to wielki smutek, który potrafi dostrzec rzeczy śmieszne."

Albo wybornie, ironicznie o mężczyznach i kobietach: „Mężczyzna miał poglądy - kobieta nadal tylko widzimisię, odpowiednikiem jego silnej woli był jej babski upór, a jego przezorności - jej wyrachowanie, a w sytuacjach, w których mężczyznę zwano taktykiem, kobieta pozostawała intrygantką"


Recenzent: Katarzyna Mastalerczyk

Pierwsza pełna biografia Wisławy Szymborskiej

Wisława Szymborska nie była zachwycona, kiedy dowiedziała się, że Anna Bikont i Joanna Szczęsna piszą o niej książkę. Unikała opowieści o swoim życiu prywatnym, uważając zwierzenia osobiste za coś niestosownego. Autorkom udało się jednak namówić ją na spotkanie, które przerodziło się w niezwykle osobistą podróż, odkrywającą nawet przed nią samą wiele zaskakujących faktów i historii rodzinnych. W cyklu rozmów Poetka w niepowtarzalny i zabawny sposób komentowała etapy swego życia i meandry twórczości. Jej opowieść uzupełniają wspomnienia przyjaciół oraz subtelne interpretacje wierszy i felietonów Szymborskiej.

Pamiątkowe rupiecie są pierwszą pełną biografią Noblistki, gruntownie uzupełnioną w stosunku do wydania, które ukazało się po Nagrodzie Nobla. Autorki dopisały historię burzliwych i bujnych ostatnich piętnastu lat życia Poetki. Dotarły do wielu nieznanych dotąd szczegółów z jej życia, wzbogaciły niepublikowanymi nigdzie fotografiami. Portret niezwykłej bohaterki tej opowieści nabrał powagi i głębi, nie tracąc przy tym swej lekkości. Śmierć Poetki zamknęła jakiś rozdział w historii polskiej literatury. Czytając tę fascynującą biografię, pełną anegdot i wierszy, opisów podróży i przyjaźni, możemy posmakować klimatu Epoki Szymborskiej.