Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Między nami

Ciepło i domowo

polecam książkę Małgorzaty Tusk, można się zanurzyć w tej historii, tak jak zasłuchuje się w nostalgicznych opowieściach. Pani Małgorzata zabiera nas w sentymentalną podróż, wpuszcza nas do swojego świata, do czasów gdy była małą dziewczynką i przyjeżdżała do dziadków na wieś, a tam zamiast odpoczynku była ciężka praca w polu. Opowiada o latach młodzieńczych, gdy była grzeczną córeczką w domu wymagających rodziców. O tym jak Tata bał się że zostanie starą panną bo kto zechce dziwaczkę czytającą, połykającą książkę. Opowiada, jak poznała Donka, jak wyszła za niego za mąż bo Donald Tusk, nie mógł znieść dyscypliny w jej domu. O tułaniu się po klitkach i o tym jak powiedziała mężowi, że odchodzi, bo się zakochała, a nie bo polityka zabrała jej męża. Do pewnego momentu książka jest bardzo szczera i autentyczna, później zaczyna robić się politycznie poprawna, ugładzona, naturalność zastępuj e poza, wchodzi sztuczność. Nie chcę się czepiać, tak jak niektórzy sprawdzając każde zdjęcie, czepiając się każdego zdania. Ta książka to opowieść kobiety, która nie miała lekkiego życia, jak większość kobiet, które musiały dbać o dom, dzieci, męża i pracować. 4 etaty a jedna doba. Za to należy się jej szacunek.

Powiem Wam, tak: może i książka mnie nie powaliła na kolana, w porównaniu z książką o Danucie Stence, ta Małgorzaty Tusk jest słabsza, chociaż też mądra, mądrością dojrzałej kobiety, ale mimo wszystko i jak na razie słabsza. Nie powaliła na kolana, ale zaczytałam się nią. Ma coś takiego w sobie, że przykuwa uwagę, czyta się ją dobrze i szybko, nie na zasadzie „o Boże aby mieć to już za sobą", ale „ojej zagubiłam się w czasie". Moim zdaniem ta książka będzie świetnym pomysłem na prezent, jest o niebo lepsza od książki Danuty Wałęsy, nie jest tak przegadana, jest szczersza, jest... po prostu lepsza. Tamta mnie męczyła i irytowała, przy tej miałam miłe uczucie, że oto do Mamy przyszła koleżanka i opowiada Jej swoje życie, pachnie herbatą i ciastem. Domowo.


Recenzent: Katarzyna Mastalerczyk

Życie z moim mężem często przypomina ostry rajd z przeszkodami

Wychodząc za mąż po trzech miesiącach znajomości, nie kalkulowałam,
jak będzie wyglądało nasze życie, skąd weźmiemy pieniądze i gdzie zamieszkamy.
Miłość i młodość skłaniały nas do ryzyka.

Nigdy nie wyobrażałam sobie życia poza Sopotem. Mój mąż miał być nauczycielem, a ja od zawsze chciałam zajmować się historią. Szybko przekonałam się jednak, że życie lubi zaskakiwać.

Wzięliśmy ślub na studiach i choć minęło tyle lat, nadal jesteśmy razem. Pamiętam, jak biegałam z brzuchem na manifestacje, stałam w kolejkach do pustych sklepów, robiłam dzieciom rosół na kości ze schabu, jak woziliśmy z Donkiem stoczniowcom arbuzy. Polityka zawsze była pasją mojego męża, a z pasją nie da się konkurować. Kiedy pojawił się Michał, potem Kasia, dwa największe szczęścia w moim życiu, a ja zorientowałam się, że całymi dniami siedzę w domu, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i żyć tak, jak chcę. Bez dopasowywania się, bez poświęcania, bez życia w cieniu. Zbudowałam sobie własny świat.

Na Parkowej zaczęłam życie po raz drugi. Nauczyłam się walczyć o swoje małżeństwo, rodzinę i przyjaźnie. Życie z moim mężem często przypomina ostry rajd z przeszkodami, ale ja zachowuję w tym wszystkim własną przestrzeń.
Teraz mam swój świat i – tak między nami – nie zamierzam z niego rezygnować.