Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

26.09.2016

Opowieść o straconych złudzeniach

O najnowszej powieści Izabeli Sowy „Tymczasem" mówi pisarka i dziennikarka Patrycja Pustkowiak.


Izabela Sowa celnie i błyskotliwie opisuje nasze zmagania z rzeczywistością kryzysu finansowego, życia na kredyt i nadziei bez pokrycia. Jej bohaterka, Monique, jest trafnym symbolem naszych czasów - pozornie niezależna, zaradna, odnosząca zawodowe sukcesy, tak naprawdę żyjąca z dnia na dzień, pełna lęku, zanurzona w wiecznym „tymczasem". To przedstawicielka pokolenia, któremu w zamian za wykształcenie i słynną otwartość na świat obiecano wszystko, a ostatecznie ofiarowano jedynie trudny do spłacenia kredyt.

Nowa książka znanej pisarki to też chwilami zabawna, chwilami ironiczna opowieść o zawieszeniu między modną, choć zdecydowanie nie tak atrakcyjną jak kiedyś Warszawą, a przeżywającym równie trudne czasy, zasnutym smogiem, zadeptanym przez turystów, tracącym niepowtarzalny klimat Krakowie. To on staje się zresztą scenerią dla jednego z najważniejszych wątków powieści - sprawy batalii o jedną z miejskich kamienic. Te bardzo aktualne zmagania z dziką reprywatyzacją, w których bierze udział również znana z innych powieści Sowy samozwańcza detektywka Brzytwa to bolesne podsumowanie ćwierćwiecza polskiego kapitalizmu i dowód na to, że mimo dystansu i poczucia humoru Izabela Sowa trzyma rękę na pulsie współczesności.

To opowieść o straconych złudzeniach. O przeszłości, w której wszystko było prostsze i o przyszłości, w której wszystko jest niepewne.

Swoją nową powieścią „Tymczasem" Sowa udowadnia, że jest jedną z najciekawszych przedstawicielek polskiej literatury środka, w której atrakcyjna fabuła i nietuzinkowi bohaterowie łączą się z gorzką i trafiającą w punkt obserwacją społeczną.

Opowieść o kobiecie (nie zawsze) sukcesu

Izabela Sowa – jak zawsze inteligentnie i ironicznie – trafia w czuły punkt. Opisując tu i teraz, pokazuje nasze nadzieje, kompromisy i… życie na kredyt.

Monique jest niczym ideał z kolorowych czasopism, które czytała jako nastolatka: jest wykształcona, pracuje jako osobista stylistka i występuje w telewizji. W rzeczywistości – jak niemal każdy – boi się, że zabraknie jej na ratę za mieszkanie, a kariera w show-businessie to dla niej tak naprawdę bieganie z wieszakiem za pozbawionymi gustu żonami biznesmenów.

Traf chce, że wyjeżdża ze skąpanej w złudzeniach Warszawy do otulonego smogiem Krakowa. Korzystając z okazji, postanawia odwiedzić wuja Augusta, któremu zawdzięcza wykształcenie w Paryżu – i znacznie więcej. Czy i tym razem spotkanie z nim zmieni coś w jej życiu?

Powieść o nas samych – potrafiących żyć tylko TYMCZASEM. Może dlatego, że kiedyś obiecano nam niemal wszystko, a pozostawiono z kredytem do spłacenia?