Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

22.10.2015

Nowa książka Brygidy Grysiak!

Do księgarń trafia właśnie poruszająca historia pięcioletniego Jurka Halskiego. To niesamowita opowieść o sile rodziny, miłości bliskich i silnej wierze, że mały Jurek, mimo zdiagnozowanego glejaka złośliwego, może wyzdrowieć. Ta książka to wyjątkowa lekcja nadziei. Także dla tych, którzy ją stracili, ponieważ dopiero w najtrudniejszych chwilach możemy odkryć, ile mamy w sobie siły, i zrozumieć, że każdy dzień daje szansę na wielką wygraną. Co robić, kiedy z rodzinnego życia znika normalność. Kiedy pojawia się choroba, cierpienie i czekanie na śmierć. Co robić, kiedy zamiast śmierci przychodzi szansa, by znowu zawalczyć o życie? Jak wtedy żyć, żeby nie zwariować? Wystarczy tylko docenić to, co już się ma. I kochać do szaleństwa.

Brygida Grysiak tak napisała we wstępie do książki: „Można powiedzieć, że poznaliśmy się przez sms. Któregoś dnia dostałam wiadomość, że maleńki Jurek potrzebuje modlitwy. Że ma dużego guza mózgu i małe szanse, żeby przeżyć operację. Modliłam się. A potem pytałam znajomych, jak się ma Jurek. Oni znali jego rodziców. Ja jeszcze nie. Słyszałam, że jest źle. Choć Jurek przeżył operację. I walczy. Nie doceniłam Go wtedy. Kiedy powiedzieli, że jest już w hospicjum, przestałam pytać. Nie przestałam się modlić.

Był czerwiec 2012. Urodziny znajomego. Ciepłe popołudnie, duży ogród. Witamy się z jubilatem, a ja w oddali, na trawie widzę małego chłopca z dużą głową. Leży na kocyku i macha nogami. Śmieje się. Moja pierwsza myśl: Jurek. Druga: niemożliwe. A jednak. To był Jurek. Tak spotkałam Go po raz pierwszy. I poznałam jego Tatę.

Jurka nie da się nie kochać. Dlatego nie dziwię się wcale, że „kochają go do szaleństwa". Jurek jest do kochania. Ze swoja dużą głową i bagażem trudnych, szpitalnych doświadczeń. Z lataniem na łabędziu i freskami malowanymi o świcie nad łóżkiem. Z wielkimi niebieskimi oczami, w których kiedyś zachodziło słońce, a dziś odbija się to, co w życiu najważniejsze. Miłość. Jurek uczy nas, co to znaczy kochać życie. Co to znaczy walczyć. I wygrywać, kiedy wszyscy powiedzieli już pas. Wszyscy poza Babcią Jasią. Bo ona - nawet kiedy Jurek leżał w hospicjum - mówiła, że On z tego wyjdzie. I że pójdzie do szkoły. Właśnie zaczyna przygodę z przedszkolem.
Pomyślałam, że jeśli spróbuję spojrzeć na to wszystko oczyma dziecka, oczyma Jurka, to może zobaczę więcej. I więcej zrozumiem. Zobaczyłam więcej. Z pomocą Jurka, jego najbliższych, lekarzy, pracowników hospicjum, psychologów, rehabilitantów i księży. Dziękuję za to. Rozumieć wszystkiego nie muszę.

Historia Jurka to historia jego rodziny. Szalonych z miłości rodziców, czterech sióstr i dwóch braci, babć i dziadków, a do tego cioć, które okazywały się aniołami i przyjaciół, którzy w najtrudniejszych chwilach codziennie wieszali ciepły obiad na płocie. Czyste szaleństwo. Czysta Miłość.

(...)

To jest książka o tym, co robić, kiedy z rodzinnego życia znika normalność. Kiedy pojawia się choroba, cierpienie i czekanie na śmierć. Co robić, kiedy zamiast śmierci przychodzi szansa, by znowu zawalczyć o życie? Jak wtedy żyć, żeby nie zwariować? Jak kochać do szaleństwa? Jurek wie to lepiej niż ktokolwiek z nas.

Pięcioletni chłopiec opowiada o cudzie, dzięki któremu żyje.

Jestem Jurek, mam pięć lat i naprawdę dużą głowę – to taki trochę mój znak rozpoznawczy. Głowa jest duża nie tylko dlatego, że jestem bardzo mądrym chłopcem – tak mówią Mama z Tatą – ale też dlatego, że jak byłem naprawdę malutki, to zamieszkał w niej wielki guz.
Cztery lata temu lekarze dawali mi tylko kilka tygodni życia. Wszyscy już myśleli, że umrę. Nawet Mama i Tata. Musiało im być wtedy bardzo smutno, ale wszyscy bardzo prosili Pana Boga, żeby mnie tak szybko nie zabierał do siebie. Dobrze, że tak prosili, choć myślę, że u Pana Boga też jest fajnie.
Niezwykła siła całej rodziny, miłość bliskich i wiara w to, że Jurek mimo zdiagnozowanego glejaka złośliwego może wyzdrowieć, to lekcja nadziei dla wszystkich. Także dla tych, którzy ją stracili. Dopiero w najtrudniejszych sytuacjach możemy odkryć, ile mamy w sobie siły, i zrozumieć, że każdy dzień daje szansę na wielką wygraną. Wystarczy tylko docenić to, co już się ma. I kochać do szaleństwa.