Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku

Nie jest to historia lekka, na słoneczne popołudnie.

Są książki, których nie czyta się w pośpiechu. Książki, których nie można czytać w czasie podróży autobusem, szybko przerzucając kartki. Są książki, które wymagają ciepłego koca, późnego wieczoru i kieliszka czerwonego wina. I „Anioły jedzą trzy razy dziennie" Grażyny Jagielskiej jest właśnie taką książką. Nie jest to historia lekka, na słoneczne popołudnie. Myślę, że najlepsza jest, kiedy ją sobie dawkujemy - zbyt duża dawka w jednym momencie może być zbyt trudna. A takie książki zasługują na docenienie.
O czym właściwie opowiada autorka? Jak dla mnie o strachu. O nieumiejętności poradzenia sobie z nim. O bólu wspomnień i przeszłości, której nie można zamknąć. Każdy z nas ma w swoim życiorysie fragmenty, które chciałby wymazać niczym ołówek gumką do mazania.

Ale się nie da. Niektórzy dzielnie podnoszą się po złych chwilach i idą do przodu. Potrafią samodzielnie wstać, to co było zaakceptować i walczyć o codzienność. Inni potrzebują pomocy - właśnie z takimi ludźmi spotkała się pisarka w czasie swojego pobytu w szpitalu psychiatrycznym. Pozwoliła nam poznać ich historie i chciała pomóc w zrozumieniu. Może nawet szukała usprawiedliwienia dla ich agresji, nieprzystosowania, ale też samego zamknięcia w ośrodku? Niemniej jednak sama podkreśla, że obecność w psychiatryku była zupełnie dobrowolna - każdy mógł ośrodek opuścić w dowolnym momencie, jednak skutkiem tego byłaby niedokończona hospitalizacja.
Dzięki pani Grażynie Jagielskiej dostajemy możliwość zapoznania się z przeszłością żołnierzy, którzy stacjonowali w Afganistanie. Są to historie pełne bólu, wyrzutów sumienia i poszukiwań. Tak, mężczyźni szukają samych siebie sprzed wojny. Ceną za misje okazała się utrata rodziny, brak zrozumienia, nadmierna agresja i obezwładniający strach. Poznajemy też Julię, która nie potrafi poradzić sobie z własną ambicją i panią Stasię, która wmawia sobie, że nie przeszkadza jej samotność. To jedna nie jedyni bohaterowie powieści. Autorka z niezwykłą delikatnością dotyka tematów trudnych. Nie szczędzi przy tym mocnego języka, ale czytelnik zdaje sobie sprawę, że to jedyna możliwość ukazania siły wydarzeń.


Nic nie jest przesadzone - otrzymujemy prawdę w najczystszej postaci.
Książka, choć momentami brutalna w odbiorze, warta jest przeczytania. Wymaga jednak skupienia i z pewnością zostawi po sobie morze refleksji. Chwilami pozwala uświadomić sobie, że nasze problemy są wręcz drobiazgami. Że nie doceniamy tego co mamy. Że życie jest tak kruche, a jego fundamenty zależą od nas samych. A ja? Ja tylko przypomniałam sobie, że w naszym otoczeniu najważniejsi są ludzie, którzy darzą nas zrozumieniem i zaufaniem - tylko z nimi możemy poradzić sobie z naszymi demonami.

Polecam!


Recenzent: Sabina Kapłon

Poznaj tajemnice, o których nie mówimy nawet najbliższym. Autorka głośnej "Miłości z kamienia" przełamuje kolejne tabu.

Grażynę Jagielską przez lata paraliżował strach. Żyła problemami męża. Dla jego pasji poświęciła swoje życie. W końcu jednak musiała zawalczyć o siebie. Przeżyła własny „lot nad kukułczym gniazdem”. Spędziła pół roku w szpitalu psychiatrycznym.

Poznała kobiety, które tak jak ona długo udawały, że wszystko jest w porządku. Spotkała twardzieli, którzy musieli nauczyć się płakać. Była w miejscu, w którym można było wszystko. Nie wolno było jednego – kłamać.

Julia musiała być coraz lepsza, aż pod wpływem stresu odcięła sobie ucho.
Ratownik wiecznie golił głowę i wierzył, że dzięki temu stanie się kimś innym.
Marek wrócił z wojny jako bohater, ale nie potrafił już żyć z tym, co tam widział.
Karolinka była przekonana, że jest aniołem i nikt jej nie widzi.

Autorka zabiera nas w podróż pełną intymnych zwierzeń i prawdziwych emocji. W poruszający sposób opisuje azyl dla zagubionych oraz obrazy, które prześladowały ich latami. Opowiada o szczerości, potrzebie zrozumienia i bliskości.