Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów

Księżniczki zaklęte na wieki

Helen Rappaport, urodzona w roku 1947, jest brytyjską historyk, specjalizującą się w czasach wiktoriańskich i rewolucji w Rosji. Napisała już jedną książkę o Romanowach „Ekaterinburg: The Last Days of the Romanovs", wydaną w 2008 roku. O tej książce wspomina w „Czterech siostrach" - mianowicie, że opisała w niej zamordowanie carskiej rodziny, że odniosła się w niej do pogłosek o tym, jakoby któraś z córek przeżyła. Że ona w to nie wierzy. Że są badania DNA.

Wikipedia podaje również informację, iż napisała ona biografię Stalina i królowej Wiktorii.
Książka „Cztery siostry" to opowieść o rodzinie ostatniego cara Rosji. Zaczyna się od ślubu córki królowej Wiktorii z księciem Hesji. Jednym z owoców tego małżeństwa była Alix, żona Mikołaja, ostatniego cara Rosji. Potem autorka po kolei opisuje dom, życie, rozrywki i zainteresowania, najpierw matki Alix, potem jej samej, jej małżeństwo z Mikołajem i starania o syna, dziedzica tronu, narodziny czterech córek i chorobę Aleksego. Wiele uwagi poświęca Oldze, Tatianie, Marii i Anastazji: ich zajęciom, zainteresowaniom, charakterom, a nawet garderobie i oczywiście miłościom dziewcząt. Kończy się na zamordowaniu rodziny carskiej i opisie losów otoczenia Romanowych z ostatnich dni, ale i kryształowego żyrandola. Opisu mordu nie ma.

Książka jest ciekawa nie tylko dla zapaleńców historycznych. Napisana została ciekawym, plastycznym językiem. Autorka przekopała, co się dało, żeby odnaleźć listy dotyczące bohaterów książki, rozproszone po świecie, pamiętniki, dzienniki. Chyba została dopuszczona do archiwum w Rosji, bo wielokroć powołuje się na listy tam przechowywane. Ale i na rękopisy u ludzi na całym świecie.

Większość korespondencji i dzienników Aleksandra i dziewczęta spaliły, gdy zaczęła się rewolucja. Został dziennik Mikołaja, ostatnie zapiski Aleksandry i Anastazji. Ale wiele innych osób pisało o tym, co widzieli i jak było. Dość powiedzieć, że same przypisy stanowią 100 stron książki. Są też bardzo ciekawe fotografie.

Książkę można więc czytać na parę sposobów:
- jako opis rodziny carskiej, ich zachowań, zainteresowań, wydarzeń, jako kronikę towarzyską, choć tych spotkań i balów nie było zbyt wiele.
- jako opis koligacji Romanowych z dworem angielskim.
- jako tragiczny żart historii. Bo Aleksandra przyjechała na tron rosyjski z Niemiec, tak jak Katarzyna Wielka. Obie przeszły na prawosławie. I jakże inaczej potoczyły się losy ich i całej Rosji. Obie były kobietami odmiennymi. Katarzyna zrobiła się w Rosji okrutną monarchinią, która rozszerzyła imperium (także kosztem Polski). A Aleksandra marzyła o rodzinie, o zaszyciu się w domu, o szyciu koszul dla męża, a wpędziła Rosję w grób. Nie jest to powiedziane w książce wprost, ale autorka pokazuje rosnące napięcie między nią a ludem, pokazuje błędne rady dane mężowi, albo nie danie zgody na Dumę, albo wypuszczenie więźniów, wszystko nie w porę. Gdy elita chciała poznać imperatorową, ta uciekała z balu i zabraniała pokazywania się córkom. Nawet działalność pielęgniarska w czasie wojny była odbierana przez ludzi źle. Aleksandra była odbierana bardzo negatywnie. Według mnie, to ani ona, ani Mikołaj nie nadawali się do rządzenia. A Aleksy też zanosił się na władcę nierozgarniętego i głupio despotycznego. Bowiem było to dziecko chore, ale wyczuło, że na nim spoczywa nadzieja całej rodziny na utrzymanie władzy. Więc z tego korzystał.

Nie wiem, czy ta obłędna miłość Aleksandry wynikała z bezbrzeżnej miłości do syna, czy też z lęku o stratę korony. Ocena należy do czytelników. Bo autorka nie daje odpowiedzi wprost. Ja Aleksandry nie polubiłam. Uważam, że była idiotycznie zawzięta i wyręczała się córkami, krzywdząc je na całe życie. Książka „zahacza" więc o przyczyny rewolucji w Rosji. Ale czyni to subtelnie i ciekawie.

- Wreszcie w książce jest wiele o księżnych Romanównach. Widzimy jak im się żyło, jak wychowywała je matka, ile ciepła dawał im ojciec i ile musiały się namęczyć z toksyczną matką, która obarczała -szczególnie te starsze - obowiązkiem pilnowania kapryśnego brata, który potrafił je spoliczkować przy ludziach.

Autorka pokazuje miłości dziewcząt i możliwy ożenek z księciem Rumunii. I zachowanie matki, która poróżniała córki, nie wprowadzała w towarzystwo i nie wywiozła ich z Rosji, gdy był jeszcze na to czas. Dziewczęta są tragicznymi ofiarami historii, której nie zawiniły. Przypominają mi bajkę niemiecką, w której na królewny nałożono czar, nie nigdy nie mogły dorosnąć. Zostały ukarane za coś, czemu nie zawiniły. A mogły żyć.

W podsumowaniu Helen Rappaport mówi, że tytułem celowo nawiązała do dramatu Czechowa. Uważam, że w tych dziewczętach było coś tragicznego - w ich egzaltowaniu, wybujałej miłości i mistycznej pobożności było przeczucie tragicznego końca.


Recenzent: Izabela Łęcka

Cztery córki Mikołaja II dorastały niczym cudowne ptaki w złotej klatce, odizolowane od świata w zaciszu carskich rezydencji. Były ikonami stylu, gorącym tematem plotek, najbogatszymi i najbardziej pożądanymi pannami z europejskich rodzin królewskich na progu XX wieku.

Za oficjalnym wizerunkiem uroczych małych księżniczek w białych sukniach skrywały się jednak cztery silne osobowości i wyraziste temperamenty.

Prywatny świat Wielkich Księżnych Olgi, Tatiany, Marii i Anastazji wychodzi poza krąg nastoletnich miłości, dworskich intryg, dziewczęcych marzeń i aspiracji. To także historia dojrzewania czterech inteligentnych kobiet na tle nieuchronnego schyłku wielkiego imperium i całej epoki. Rewolucyjna zawierucha i dramat całej rodziny Romanowów uczyniły z nich bohaterki drugiego planu. Prawie sto lat po tragicznej śmierci ta opowieść po raz pierwszy wybrzmiewa ich własnym głosem.