Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Kroniki Ellie. Wojna się skończyła, walka wciąż trwa

Gratka dla fanów

Na "Kroniki Ellie" czekałam bardzo wytrwale, ale udało mi się je kupić dopiero trzy dni po premierze. Czy to możliwe, że nigdzie wcześniej w Gdańsku ich nie było?
No, ale to już inna bajka...
Twórczość Johna Marsdena znam bardzo dobrze. Przeczytałam wszystkie części cyklu "Jutro", w którym zakochałam się bez pamięci. Może nie czytałam go w chwili wielkiego boomu, jaki nastąpił po wydaniu drugiej części, ale przynajmniej nie musiałam długo czekać na kolejne tomy. Myślę, że to była dobra decyzja, bo z reguły nie lubię czekać, by dowiedzieć się, co się będzie działo z moimi ukochanymi bohaterami.

Przechodząc do meritum, czyli do mojej opinii o tej książce, to muszę stwierdzić, że sądziłam, iż będzie w niej więcej akcji. Jak dla mnie była za bardzo statyczna, zbyt wolna i toporna. Nie zmienia to faktu, że miło spędziłam czas.

Książka przedstawia Wirrawee po zakończeniu wojny z tajemniczym napastnikiem. Wielu czytelników twierdzi, że chcieliby poznać konkretnie nazwę kraju, który zaatakował Australię, ale moim zdaniem jest to jak najbardziej zbędne. Rozumiem, że niektórzy odczuwają dyskomfort przez opisy dziwnego języka zaborców i omijanie cech charakterystycznych ludzi stamtąd pochodzących, ale o to w tym chodzi! Autor celowo nie zdradza nawet słówka o tożsamości zaborców, by nie rozpętać konfliktów. Jak wiadomo są ludzie, którzy czują się urażeni, kiedy ich kraj zostaje przedstawiony w złym świetle. W pewnym stopniu się nie dziwię...

Głównym wątkiem książki jest walka Ellie o zachowanie rodzinnej farmy. Niestety, jej rodzice odeszli i dziewczyna musi przejąć wszystkie ich obowiązki oraz zająć się Gavinem. Ta kwestia jest dla mnie najbardziej poruszająca, bo czy zwykła nastolatka dałaby radę? Zamiast chodzić na imprezy, musi dbać o cały inwentarz, ogromny dom, zagrody, pastwiska, być matką dla małego Gavina i jeszcze na dodatek chodzić do szkoły. Jak to wszystko pogodzić, kiedy grozi jej bankructwo?

Dziewczyna nie jest osamotniona. Z pomocą przychodzi jej Fi z mamą oraz Homer ze swoją rodziną. Państwo Yannos zdecydowali się zostać jej prawnymi opiekunami. Są tak zdeterminowani, że razem z Ellie walczą o to, sprzeciwiając się namowom sędziny i adwokata...

Kto chce przejąć prawa do zarządzania majątkiem Ellie?
Dlaczego to robi?

Tymczasem wychodzą na jaw sekrety, o których nikt wcześniej nie miał pojęcia... W mieście powstaje tajna organizacja wyzwoleńcza, do której należą osoby spoza wojska.

O co walczą?
Czy odniosą sukces?
Kto nimi kieruje?

Polecam wam zapoznanie się z tą kontynuacją. "Kroniki Ellie" to doskonała książka pokazująca prawdziwe problemy charyzmatycznej i młodej dziewczyny. Obecnie w większości książek zawarte są motywu happy endu. Ta książka znacznie się od nich różni i to jest w niej najpiękniejsze. Pewnie myślicie, że Marsden "ciągnie" tę serię na siłę, ale nawet nie zdajecie sobie sprawy, co chce nam przez to pokazać. Na pewno z wielkim zapałem zabiorę się za kolejne części tego cyklu!


Recenzent: Agatha Chiżyńska

Główna bohaterka serii "Jutro" powraca!

Wojna się skończyła, ale walka trwa nadal.

Liczyliśmy na spokój. Ale kiedy opadł bitewny kurz okazało się, że teraz o wiele trudniej rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Przekonałam się też na własnej skórze, że nasze czyny przynoszą czasem konsekwencje, których nie da się przewidzieć – i którym nie jesteśmy w stanie zapobiec…
Acha. Jest jeszcze Lee. Coś się między nami wydarzyło. Coś, co zmieniło mnie na zawsze…

Książki Johna Marsdena to fenomen. Powieści o grupie nastolatków, którzy walczą z tajemniczym wrogiem atakującym Australię otrzymały kilkadziesiąt nagród w Australii, Stanach Zjednoczonych, Szwecji i Niemczech. W USA znalazły się na liście najlepszych książek dla młodzieży, a w Szwecji na pierwszym miejscu na liście książek polecanych przez nastolatków. W Polsce również stały się bestsellerami.

Jeśli staniesz do walki, możesz wygrać albo przegrać. Jeśli nie będziesz walczyć, przegrasz na pewno.