Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Chwila

Chwilo, trwaj, jesteś piękna

Wprawdzie tytuł recenzji zaczerpnęłam z Fausta, ale to nie jedyny cytat, jak nasuwa mi się w tej, nomen omen, chwili.

„Jesteś - a więc musisz minąć" - napisała Wisława Szymborska. Oczywiście, nie w tomie Chwila. I, rzecz jasna, nie o chwili, lecz o godzinie. Wers ten towarzyszył mi jednak podczas lektury zbioru z 2002 roku. Bo jak tu nie myśleć o przemijaniu, skoro kartka za kartką tomiku - i tak samego w sobie niezbyt obszernego - zbliżamy się do nieuchronnej tylnej okładki?

Poetycka przechadzka trwa, zdaje się, zaledwie chwilę. Zaczyna się zresztą jak prawdziwy spacer („Idę stokiem pagórka zazielenionego..."). Od „kwiatuszków w trawie" szybkim krokiem zmierzamy jednak do uniwersalnych rozważań o przypadkowości istnienia i możliwości bycia kimś innym (W zatrzęsieniu). A kolejne chwile wierszowego spaceru okazują się jeszcze trudniejsze. Trzeba uporać się z ludzkim życiem ukazanym w negatywie (a raczej w Negatywie), z uświadamianiem sobie niedoskonałości ludzkiej - w tym wypadku kobiecej - natury (Ze wspomnień) oraz zaskakujących „korzyści" płynących z pierwszej miłości („oswaja mnie ze śmiercią").

Szymborska uczy także, pozornie mało poetyckiej, statystyki. To kolejna trudna lekcja, bo czyż nie było przyjemniej wcale nie wiedzieć, że na stu ludzi „uzdolnionych do szczęścia / - dwudziestu kilku najwyżej" (bo co w takim razie z resztą, aż chce się spytać)? I czy nie łatwiej nie pamiętać, że „śmiertelnych / - stu na stu"? Albo udawać, że skoro zamach na WTC był już 10 lat temu, to wiersz na ten temat (Fotografia z 11 września) całkiem stracił na aktualności? A poezja autorki Chwili nie pozwala zapomnieć, nie pozwala nie wiedzieć o sprawach skomplikowanych i bolesnych. Szymborska zdaje się ignorować prawdę (?), że niewiedza jest błogosławieństwem.

Jeśli czytelnik potrafi się pogodzić z taką filozofią, może ruszać dalej. Ale wtedy dowie się, że, chociaż przyjął już wiedzę o sprawach trudnych, to wciąż jego życia polegać ma na tym, by „bez ustanku czegoś ważnego / nie wiedzieć" (Notatka). Jak tu się pozbierać po takiej rewelacji? Cóż, można na przykład postąpić tak, jak bohaterka kolejnego utworu: „Sporządziłam spis pytań, / na które nie doczekam się już odpowiedzi" (Spis). Potem jeszcze lektura wiersza Wszystko. I... po wszystkim.

A jednak te bolesne tematy w poetyckiej dykcji Szymborskiej nabierają, podobnie jak we wcześniejszy tomach, zaskakująco optymistycznego wymiaru. No i zawsze pozostaje poczucie bezpieczeństwa wynikające z tego, że na pewno znajdzie się jakaś dziewczynka, która, zupełnie nie licząc się z prawami fizyki, spróbuje ściągnąć obrus (Mała dziewczyna ściąga obrus). I ta świadomość jest dziwnie kojąca.

Niełatwo opisać Chwilę. Mam wrażenie, że to sytuacja trochę jak w wierszu Trzy słowa najdziwniejsze, w którym pojawia się wyznanie: „kiedy wymawiam słowo Cisza, / niszczę ją". Kiedy opisują tom Chwila, niszczę go? Mam nadzieję, że to nie do końca tak. A nuż ktoś się skusi na tę przechadzkę, która na pewno pozostanie w pamięci. Szymborska napisała o przerażającej ewentualności: „Mogła mi nie być dana / pamięć dobrych chwil" (W zatrzęsieniu). Cieszmy się więc, że dana nam jest pamięć - i taka dobra Chwila.

W kontekście tego tomiku Noblistki naprawdę trudno zgodzić się z kolejnym wersem Nic dwa razy: „Miniesz - a więc to jest piękne".


Recenzent: Kamila Czaja

Każdy z utworów zgromadzonych w tomie "Chwila" to krystalicznie czysty, precyzyjny i zwarty minitraktat: filozoficzny, metafizyczny, egzystencjalny. Szymborska mówi o sprawach najważniejszych w sposób skłaniający do odkrywczych medytacji i przemyśleń.

Edycja specjalna tomu ilustrowana jest skanami rękopisów i maszynopisów poetki.

"Autorka "Chwili" nie lubiła i nie lubi hałaśliwego eksponowania przeżyć. (…) W centrum akceptowanego przez siebie sposobu widzenia świata umieściła poetka już dawno temu niepewność, zdziwienie i wiarę w to, iż pytania są istotniejsze od odpowiedzi."
/Marian Stala/

"Szymborska postrzega świat jako fascynującą grę przypadku. (…) Nuta mistrzowska [tych wierszy] wiąże się (…) z dyskretnym, bezsłownym sposobem przywoływania śmierci. Jest ona wszechobecna i nieunikniona, przerażająca i całkiem swojska, skandaliczna i zupełnie naturalna – jak podróż powrotna, jak mara, jak sen, jak cień."
/Grażyna Borkowska/